Gdzie nie było Atlantydy 8

Dzień 5. Naksos/Damalas

Ostatni dzień stacjonowania na Naksos miała zająć wycieczka objazdowa. Była przyjemna, ale nosiła niestety klasyczne piętno wycieczek biurowych tego typu, tzn. w połowie program wypełniały wizyty w miejscach do wysysania kasy z turystów. Nie było źle, jednak z całą pewnością nie wykorzystaliśmy potencjału Naksos, na której pełno jest zabytków – wież i umocnień, kościołów, miejsc wykopalisk lub rekonstrukcji obiektów starożytnych itd.

Pierwszą miejscowością, do której pojechaliśmy, była wioska Damalas. Znajduje się tam pracownia garncarza-artysty Manolisa (ze sklepikiem, obviously). Pan kręci na kole dużo zgrabnych rzeczy, aczkolwiek podobna pracownia w Kapadocji była moim zdaniem ciekawsza.

Można było nabyć przeróżne butelki, miseczki, posążki, figurki zwierząt i tzw. kubek Pitagorasa. Jest to kubek ze zmyślnie zamontowanym układem syfonowym, który działa w taki sposób, że jak nalejesz za dużo, to ci się wszystko wyleje. Idealny dla polskich klechów i politykierów.

Miasteczko jest niezwykle malownicze – przynajmniej można tu było zobaczyć takie normalniejsze, nieskomercjalizowane do końca miejsce. W jego okolicy znajduje się wiele gajów oliwnych, a w samej osadzie jest przerobiona na minimuzeum stara tłocznia oliwy.

Naksos jest typową dla regionu górzystą wyspą. Jej najwyższy szczyt, Koronos, ma prawie 1000 metrów. Zapewnia to niesamowite widoki podczas jazdy.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *