142. Potion Craft

Windows, Xbox; Playstation 4/5 i Nintendo Switch w zapowiedzi na 2023

Gra „Potion Craft: Alchemist Simulator” z 2022 roku jest dokładnie tym, co mówi jej tytuł: symulatorem alchemika, w którym zajmujemy się produkcją i sprzedawaniem eliksirów. Jednak taki jednozdaniowy opis nie oddaje grze sprawiedliwości, gdyż ma ona skomplikowaną mechanikę, a wisienką na torcie jest samo wytwarzanie eliksirów. Ale po kolei.

Szczególna jest już oprawa graficzna – wszystko jest stylizowane na ilustracje ze starego manuskryptu, z grubym konturem i kolorowanymi tylko ważniejszymi elementami. Nie ma tu mowy o jakichś wyrafinowanych animacjach, wszystko jest raczej statyczne, ale też i sama gra polega na kombinowaniu, a nie szybkiej akcji.

Fabuła jest tu raczej szczątkowa i opiera się na schemacie bardzo częstym w grach craftingowych – otóż przybywamy do nowego miasta (jest też motyw „wracamy do rodzinnego miasta”, np. w „My Time at Portia”) i przejmujemy bezpański aktualnie „zakład wytwórczy” – w tym przypadku oczywiście sklepik alchemiczny. Nasza posiadłość składa się z kilku miejsc: jest sklepik właściwy, laboratorium do wytwarzania mikstur, poddasze sypialne, ogródek i piwniczka.

W ogródku zbieramy składniki – na ogół roślinne (kwiaty i liście), ale także grzyby i porosty. Na poddaszu śpimy (gra działa w „cyklu dobowym” i ogródek regeneruje się w trakcie snu).

W piwniczce znajduje się zepsuta machina alchemiczna umożliwiająca ekstrahowanie esencji żywiołów, ale jej naprawa jest dość czasochłonnym procesem i wymaga nietypowych składników. Gotowy działający egzemplarz zaoferuje nam też czarodziej-klient, ale kosztuje on dość sporo i możemy pechowo nie mieć wtedy wystarczającego zapasu gotowizny.

Sklepik jest miejscem, do którego przybywają klienci i oferenci, a my sprzedajemy im mikstury i kupujemy od niektórych z nich składniki. Szczególnie ważny jest krasnolud z kopalni, ponieważ sprzedaje kryształy, które trudno zdobyć w inny sposób. Niektóre postacie jakby trochę przypominają osoby z innych gier…

Za realizowanie zamówień (nie ma znaczenia, czy damy klientowi gotową miksturę z półki, czy przyrządzimy ją na poczekaniu) otrzymujemy punkty popularności i punkty reputacji naszego biznesu, które mają pewien wpływ na to, kto do nas przychodzi. Uwaga! Niektórzy klienci mają złe intencje i planują wykorzystanie naszych mikstur do łamania prawa. Musimy wtedy wybrać, czy chcemy wykonać zlecenie i otrzymać zapłatę oraz dużą karę do reputacji, czy odmówić i otrzymać niewielką karę do popularności.

Wreszcie laboratorium jest miejscem, w którym przygotowujemy mikstury – jest to właściwie główny element gry z bardzo ciekawą mechaniką, albowiem nie wystarczy wrzucić rzeczy do kociołka i zagotować. Prócz kociołka mamy tam moździerz i naczynie z „bazą”, którą można rozcieńczać przygotowywaną miksturę.

Przygotowywanie mikstury polega na tym, że podczas pracy nasza fiolka przesuwa się po wielkiej planszy („mapie alchemii”), na której w pewnych miejscach widzimy symbole mikstur. Jeśli wprowadzimy fiolkę na taki symbol, otrzymamy odpowiednią miksturę, a im dokładniej ikona fiolki będzie się pokrywać z symbolem, tym wyższej jakości miksturę otrzymamy (są trzy stopnie). Na planszy są też księgi, których „złapanie” do fiolki daje nam punkty doświadczenia, a żeby nie było za łatwo, jest też wiele obszarów szkodliwych, które nam odciągają zawartość z fiolki. Jeśli zbyt długi odcinek drogi naszej fiolki będzie prowadzić przez taki obszar, nie uda się ukończyć mikstury i składniki się zmarnują.

A co powoduje, że fiolka się przesuwa? Kierunek i kształt jej drogi zależą przede wszystkim od składnika. Każdy składnik ma określoną „trasę bazową” w pionie lub poziomie, rzadziej po skosie; trasa może być prostoliniowa, ale też bardziej zakręcona. W dowolnej chwili można też dodać składnik (całkiem nowy lub kolejną sztukę poprzedniego) i od tej pory fiolka będzie podróżować po jego trasie. Długość odcinka trasy składnika zależy od jego stopnia rozdrobnienia przed wrzuceniem do kociołka. Używamy do tego oczywiście moździerza; maksymalne rozdrobnienie podwaja długość trasy. Niektóre (rzadsze) składniki „teleportują” fiolkę przez pewien odcinek planszy, co może być optymalnym sposobem przebycia obszarów szkodliwych. I tak jak przy słodzeniu herbaty, fiolka przesuwa się od mieszania (łyżką w kotle). Im więcej mieszamy, tym dalej po ostatecznej trasie się przesunie, trzeba więc uważać, by nie namieszać za dużo.

Kiedy użyjemy miecha, by ogrzać kociołek, aktualne położenie fiolki zostanie „zatwierdzone”. Możemy zabrać miksturę, jeśli uznamy, że jest gotowa (i zapisać daną recepturę – niestety ilość miejsc na receptury w naszej księdze alchemicznej jest mocno ograniczona), ale możemy też dodać kolejne składniki lub rozcieńczyć miksturę wodą. Rozcieńczanie przesuwa fiolkę po prostej prowadzącej do punktu startowego i jest dobrym sposobem dokładnego naprowadzania jej na symbol mikstury.

Przez grę prowadzi nas nasza księga alchemiczna podzielona na rozdziały. W każdym rozdziale dostajemy szereg zadań do wykonania i musimy odbębnić wszystkie, by przejść do następnego. Gra zalicza zadania „awansem”, tzn. odhacza zadania z dalszych rozdziałów, jeśli wykonamy je przypadkiem wcześniej (są niewidoczne dla gracza). Za zadania i przechodzenie do wyższych rozdziałów otrzymujemy punkty doświadczenia. Przy awansie na wyższy poziom dostajemy punkty talentów, za które odblokowujemy kolejne poziomy czterech atutów: widoczności na mapie alchemii, praktyki alchemicznej (decyduje o częstości pojawiania się premii na mapie), handlu (lepsze ceny) i targowania się (to jest osobna mechanika, raczej zręcznościowa, ale bardzo użyteczna).

Gra została wydana przez Tiny Build, firmę mającą na koncie wiele innych znanych tytułów indie, np. „Graveyard Keeper” („symulator” prowadzenia cmentarza z pixelartową grafiką, zasadniczo klon „Stardew Valley”), serię „Hello Neighbor” (zakradamy się do domu podejrzanego sąsiada i unikamy przyłapania) oraz serię „Surgeon Simulator” (prześmieszny „symulator” chirurga z intencjonalnie niezgrabnym sterowaniem, dzięki któremu podczas przeprowadzanych przez nas operacji dzieją się cuda niewidziane – kto nigdy nie strącił tranzystorowego radia do otwartej klatki piersiowej delikwenta czekającego na przeszczep serca, niech pierwszy rzuci kamień).

Moim zdaniem jest to bardzo dobry, oryginalny tytuł, skupiający się na samej esencji bycia alchemikiem (jeśli ktoś chce więcej akcji, ma dla siebie serię jRPG „Atelier” wydawcy „Nioh” i „Dynasty Warriors”). „Potion Craft” cieszy się bardzo dobrą opinią, choć ma na MetaCriticu poniżej 80%, co wskazywałoby na średniaka, jednak większość graczy obniża jej ocenę za ponoć niezbyt dobry stosunek ceny do czasu rozgrywki.

Screenshoty własne z wersji PC (gra jest dostępna w GamePass)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *