
W początkach regularnej poczty za przesyłki płacił odbiorca. Bywało to przyczyną różnych nadużyć, np. ludzie ubożsi opracowywali systemy kodów obrazkowych, które umieszczali na kopertach. Po otrzymaniu listu adresat oglądał go z zewnątrz i odczytywał zakodowaną wiadomość, po czym z żalem zwracał przesyłkę listonoszowi, mówiąc, że niestety nie stać go na opłatę, więc rezygnuje z odebrania listu.
Poczty traciły spore pieniądze na bezsensownym wożeniu nieopłacanych przesyłek, więc w końcu w Anglii wymyślono, by opłatę pokrywał nadawca, naklejając na kopertę specjalny znaczek. Pierwszym znaczkiem na świecie stał się słynny Penny Black, czyli „czarny jednopensowy”, czarno-biały znaczek z wizerunkiem profilu królowej Wiktorii. Do obiegu wszedł w maju 1840 roku i tak skutecznie zagwarantował dochody poczcie Wielkiej Brytanii, że już wkrótce pomysł ten powieliły poczty innych krajów świata.

Mogłoby się wydawać, że najstarszy znaczek powinien być najcenniejszy, ale tak nie jest. „Czarny jednopensowy” został wydrukowany w nakładzie prawie 69 milionów egzemplarzy i przetrwało go całkiem sporo. Przy okazji umożliwił uproszczenie systemu opłat pocztowych, które wcześniej były w Wielkiej Brytanii skomplikowane i mało logiczne, podobnie jak imperialny system jednostek. Wysokość opłaty zależała od wielkości przesyłki, dystansu, a czasem nawet od miejsca nadania lub odbioru. Po wprowadzeniu znaczków pocztowych list o wadze nieprzekraczającej pół uncji (14 gramów) kosztował jednego pensa niezależnie od odległości, jaką miał przebyć.
Skutkiem ubocznym wynalezienia znaczków pocztowych było wprowadzenie kartek pocztowych, czyli pocztówek, zwanych u nas początkowo z rosyjska „otkrytkami”, co oznaczało wiadomość niezasłoniętą (odkrytą). Z pewnością mocno to ucieszyło wszelkie cenzury i tajne policje świata. Wcześniej poczta niechętnie przyjmowała niezapieczętowane przesyłki. Pierwsza prawdziwa pocztówka została wysłana już w lipcu 1840 roku. Była to ręcznie rysowana kartka autorstwa pisarza i satyryka Theodore’a Hooka, który wysłał ją sam do siebie z Londynu do Fulham (wówczas miasteczka pod Londynem). Obrazek przedstawia karykaturę pracowników poczty. Na pocztówce naklejony był, a jakże, „czarny jednopensowy”. Jest to obecnie najcenniejsza pocztówka świata – sprzedano ją w 2002 roku na aukcji za równowartość 44 300 dolarów.

A jaki jest najcenniejszy znaczek pocztowy? Przez długi czas był nim znaczek z Mauritiusa, maleńkiego wyspiarskiego kraiku w archipelagu Maskarenów, na wschód od Madagaskaru (geograficznie to jednak wciąż Afryka). W 1847 roku, gdy Mauritius był kolonią brytyjską, wydrukowano tam dwie serie znaczków: pomarańczowy jednopensowy i ciemnoniebieski dwupensowy (oba również z profilem królowej Wiktorii). Ten drugi zyskał sobie wielką sławę jako tzw. „błękitny Mauritius”, ale oba są bardzo cenione przez kolekcjonerów, bo powstało ich tylko 500 egzemplarzy, a przetrwało zaledwie 27. Wartość błękitnego Mauritiusa szacuje się na 2 miliony funtów.


W Europie dowiedziano się o istnieniu tych znaczków dopiero po ponad 20 latach, a jednym z twórców kultu błękitnego Mauritiusa był przyszły król Jerzy V, który w 1904 roku na aukcji kupił go za 1450 funtów (co odpowiada dzisiejszym 200 tysiącom). Następnego dnia jeden z jego sekretarzy zauważył, że jakiś cholerny dureń kupił znaczek pocztowy za grube pieniądze, na co ówczesny następca tronu stwierdził: „To ja jestem tym cholernym durniem”.
Obecnie jednak błękitny Mauritius znajduje się dość nisko na liście najdroższych kolekcjonerskich materiałów pocztowych. Obejmuje ona nie tylko pojedyncze znaczki, ale także tzw. bloki, czyli połączone grupy znaczków, które teoretycznie można rozerwać wzdłuż perforacji (ten wynalazek wprowadzono po pewnym czasie, najwcześniej prawdopodobnie w Skandynawii w 1855 roku – znaczki pokazane na ilustracjach powyżej ich nie miały) oraz koperty z naklejonymi znaczkami (tu rekordzistką jest tzw. Ball Cover z pomarańczowym Mauritiusem, warta 12,6 mln. dolarów).
Trzymajmy się jednak pojedynczych znaczków sprzedawanych jako osobne egzemplarze. W tej kategorii błękitny Mauritius jest piąty, a wyprzedzają go:
4. Szwedzki „żółty trzyszylingowy” (Treskilling Yellow) z 1855 roku, wartość niecałe 4,5 miliona dolarów; istnieje 1 egzemplarz.

3. Amerykański „Z-Grill”, jednocentowy znaczek z wizerunkiem Benjamina Franklina z 1868 roku, wartość ponad 4,6 miliona dolarów, istnieją dwa egzemplarze.

2. Japoński „500-monowy odwrócony” (500 mon Inverted Centre) z 1871 roku, wartość prawie 5,6 miliona dolarów, istnieje jeden egzemplarz.

1. Jednocentowa magentowa Gujana Brytyjska (British Guiana 1c magenta) z 1856 roku, wartość 12,2 miliona dolarów, istnieje jeden egzemplarz. Niezwykły ośmiokątny kształt tego znaczka jest następstwem obcięcia rogów z niewiadomych powodów (spotkało to również niektóre egzemplarze pozostałych znaczków z serii, czterocentowego magentowego i czterocentowego niebieskiego), natomiast brak perforacji jest jego cechą produkcyjną.

Warto zauważyć, że podczas drukowania znaczków często dochodziło, zwłaszcza w początkowym okresie istnienia tego wynalazku, do błędów produkcyjnych. Zdarzały się literówki, uszkodzenia matrycy i krzywy druk, a w przypadku znaczków wielobarwnych bywało, że arkusz po wydrukowaniu jednego koloru był kierowany do druku drugiego koloru w nieprawidłowym kierunku, przez co niektóre elementy mogły być drukowane do góry nogami. Spotkało to na przykład pokazany wyżej japoński znaczek (dlatego ma w nazwie odwrócony), aczkolwiek jeśli nie jest się japonistą, może to być trudne do zauważenia. Znaczki z błędami osiągają zwykle o wiele wyższe ceny od zwykłych odpowiedników, gdyż jest ich mniej.
Innym sławnym znaczkiem z błędem jest amerykańska „odwrócona Jenny”, 24-centowy znaczek z 1918 roku.

Jak widać, samolot Curtiss JN-4 (zwany popularnie Jenny) jest nadrukowany do góry nogami. Istnieje 100 egzemplarzy tego znaczka (wydrukowano więcej, ale błędnych arkuszy po 100 powstało tylko cztery, z czego trzy zostały od razu zauważone i zniszczone). Jako pojedynczy znaczek „Jenny” osiągnęła cenę 1 milion 933 tysiące dolarów; lepiej wyceniono natomiast bloczek złożony z czterech znaczków, gdyż taki przetrwał tylko jeden. Jego wartość wynosi 6,2 mln. dolarów. Kiedyś takich bloczków było więcej, ale padły one łupem złodziei, którzy dla uniknięcia wykrycia dzielili je i sprzedawali pojedynczo.
Inspiracją do napisania tego tekstu była anegdota ze znanego nam już zbioru „Anegdoty z czterech stron świata”:
Friedrich von Bodenstedt – poeta i znawca literatury Wschodu – otrzymał kiedyś od przyjaciela nieopłacony list następującej treści: „Donoszę ci, że nie mam nic do doniesienia”.
W odpowiedzi na te słowa poeta zapakował do paczki duży kamień i jako nieopłaconą przesyłkę wysłał przyjacielowi, dołączywszy list takiej treści: „Po otrzymaniu twojego listu spadł mi z serca załączony kamień”.
[źródła: „Anegdoty z czterech stron świata”, wybór i opracowanie Jolanta Szymska-Wiercioch, Wojciech Wiercioch; J.J.Herlinger, „Mister Hopkins, wnuk Sherlocka” i „Mister Hopkins na tropach sensacji”; Władysław Kopaliński, „Opowieści o rzeczach powszednich”; Penny Black – Wikipedia; Mauritius „Post Office” stamps – Wikipedia; List of most expensive philatelic items – Wikipedia; British Guiana 1c magenta – Wikipedia; Inverted Jenny – Wikipedia; Z Grill – Wikipedia; Treskilling Yellow – Wikipedia; Penny Penates – Wikipedia]
[ilustracje pochodzą z Wikipedii]
Wszystkie kwoty podane w przeliczeniu na współczesnego dolara z uwzględnieniem inflacji.