Dawno nie było niebieskich minerałów, zatem dziś hemimorfit, zwany też kalaminem albo galmanem krzemowym. Jak ktoś chce stracić wydać trochę kasy na hemimorfit, to może zajrzeć np. na Etsy. Wyjątkowo jest to minerał cynku, nie miedzi, wzór Zn₄Si₂O₇(OH)₂·H₂O. Niestety nie udało mi się znaleźć informacji, skąd się bierze różnorodne zabarwienie – zasadniczo związki cynku są bezbarwne, jeśli nie zawierają barwnego anionu, ponieważ dwudodatni jon cynku ma całkowicie wypełnione powłoki elektronowe, przez co elektrony nie mogą sobie skakać tu i tam i kolorować. Nazwa hemimorfitu pochodzi od różnorodnego pokroju, jaki przyjmują jego kryształy. Twardość 4-4,5.
Hemimorfit zwykle towarzyszy rudom cynku, głównie smitsonitowi. Występuje w kilku miejscach świata – w Zambii, Pensylwanii, Missouri, na pograniczu belgijsko-niemieckim i w Tarnowskich Górach. Starożytni Rzymianie używali go do wyrobu mosiądzu – w tym celu stapiali kalamin, miedź i węgiel drzewny. (Co ciekawe, najstarsze znane pastylki były wykonane z minerałów cynkowych, ale to inna bajka). W starożytności używano hemimorfitu jako odtrutki, więc dzisiejsze strony kamieniomagiczne przypisują my właściwości lecznicze. Człowiek czyta tam „This stone is not an easy ride, as it promotes self development in the quickest way possible” i zaczyna się zastanawiać, czy rzeczywiście tylko minerały radioaktywne są niebezpieczne 😉
[zdjęcia za pośrednictwem mindat.org (poza dwoma ostatnimi), autorzy: Rob Lavinsky & irocks.com, Pierre Rondelez, Alireza Lalehgani, Matteo Chinellato, Gianni Peracchi, David J. Eicher, Fabre Minerals, Pécsi Tivadar]