Dzisiaj będzie zielononiebieska galaretka, czyli turkus. Tak właśnie wyglądają egzemplarze klarowne, powstające tylko w wyjątkowych warunkach. Turkus jest rzadkim minerałem fosforanowym o wzorze CuAl₆(PO₄)₄(OH)8·4H₂O z domieszką żelaza. Jeśli ktoś domyślał się, że z uwagi na kolor będzie tam miedź, miał rację. Powstaje wskutek wietrzenia i utleniania innych minerałów miedzi – siarczkowych (chalkopiryt) lub pochodnych (malachit lub lazuryt, będą). Może też zawierać domieszki innych minerałów, np. złote płatki pirytu. Obecna nazwa, używana od XVII wieku, oznacza „[kamień] turecki”, a do polszczyzny i innych języków europejskich trafiła przez francuski. Minerał ten jest jednak znany od starożytności, zarówno w rejonie Morza Śródziemnego, jak i wśród środkowoamerykańskich kultur prekolumbijskich. Od czasu do czasu bywał stosowany do celów zdobniczych, np. do wytwarzania masek pośmiertnych (po prawej Tutenchamon). Twardość – niecałe 6 w skali Mohsa, czyli nie rysuje szkła.
Strony bajkowo-magiczne wypisują całe peany na cześć tego kamienia, nazywając go master healer i twierdząc, że dawni wojownicy korzystali z ochronnych właściwości turkusa, nosząc go na sobie podczas bitew (choć mnie jednak wydaje się, że ochronę zawdzięczali raczej tarczom i zbrojom). W starożytnym Egipcie turkus był poświęcony bogini nieba Hathor, jednej z najważniejszych bogiń egipskiego panteonu.
Dla utrwalenia i poprawy połysku turkusy często są poddawane obróbce, np. woskowaniu lub polerowaniu z olejem. Nieobrobione kamienie mogą zmieniać barwę pod wpływem światła, kosmetyków, kwasowego odczynu skóry – co dawniej poczytywano za sygnał ostrzegający przed niebezpieczeństwem. Wiele dawnych dzieł sztuki wytworzono z użyciem turkusów – prócz masek używano go także do dekorowania meczetów i słynnego Taj Mahal.
[zdjęcia od czwartego do końca i wiodące za pośrednictwem mindat.org]