PC (DOS)
Magic Candle II: The Four and Forty z 1991 to kolejny klasyk komputerowego RPG, tym razem z widokiem pseudoizometrycznym, trochę bardziej „erpegowy” niż seria EoB – mamy tu nie tylko lochy i inne lokacje z potworami, ale duży otwarty świat, w którym są także miasta i osady, a aktywność gracza nie polega wyłącznie na szlachtowaniu potworów i otwieraniu kufrów z łupami. Walka w systemie turowym, sprzyjającym graczom pozbawionym małpiego refleksu, którzy wolą przemyśleć każdy ruch (tego zawsze mi potem brakowało w Baldurach i Neverwinterach). Już w chwili wydania była to gra trochę archaiczna, szczególnie w zestawieniu z serią „Ultima”, wciągała jednak starannie przygotowaną fabułą i ogromem świata (choć nie był on aż tak wielki, jak w Wizardry VII). Fabuła jest co prawda klasyczna i dziś uznano by ją za sztampową – oto ratujemy świat (ten wątek z nużącą regularnością pojawia się w prawie wszystkich grach RPG, nawet tych najlepszych) przed knowaniami wrednego czarnoksiężnika. Sama rozgrywka zawiera jednak pewne mniej typowe elementy, np. umiejętności postaci rozwijają się wskutek ich używania, czyli nasz czarodziej staje się tym lepszy, im więcej rzuca zaklęć. Gra obejmuje też pewne elementy wytwarzania ekwipunku (ang. crafting).