Dzień 2/2 – kawałki starówki
W budynku obok Albertiny była jeszcze wystawa Tycjana, ale tu córka stwierdziła, że trochę brak nam czasu przed rezerwacją obiadową, zwłaszcza że wcześniej jeszcze trochę czasu zużyła nam katedra.
Katedra św. Stefana stoi na placu św. Stefana 🙂 W dzisiejszej formie – gotyk z pewnymi śladami stylu romańskiego – pochodzi z drugiej połowy XIV stulecia i odpowiada za to książę Austrii Rudolf IV Założyciel z dynastii Habsburgów. Romańskie są niezbyt wysokie wieże od frontu (kiedyś stanowiły fronton romańskiego kościoła z XII wieku) i główne wejście nazywane Bramą Olbrzyma. W XIII wieku pierwszy kościół spłonął i został zastąpiony przez drugi kościół romański. Do tego kościoła dobudowano w XIV wieku gotycki chór, wydłużając go o 1/3, a ostatecznie zastąpiono go gotyckim kościołem trójnawowym o większej szerokości i wysokości, co nadało katedrze aktualny wygląd. Budynek wzniesiony z białego wapienia ma 107 metrów długości i 40 metrów szerokości.
Charakterystycznym i unikatowym elementem katedry jest wielobarwny „mozaikowy” dach z 230 tysięcy glazurowanych dachówek, długości 111 metrów. Część nad chórem przedstawia herb Habsburgów po stronie północnej i herb miasta po stronie południowej. Szczyt dachu głównej części katedry wznosi się na około 70 metrów, a sam dach jest tak stromy, że nie trzeba go myć – wystarczy spłukiwanie przez deszcze.
Katedra ma tylko jedną dzwonnicę, po stronie południowej, zwaną przez mieszkańców pieszczotliwie „Stefkiem” i wznoszącą się na 146 metrów. Jej budowę ukończono w 1433 roku. Na wieży znajduje się mieszkanie dla wartowników, którzy mieli w nocy obserwować miasto i uderzać w dzwony w razie zauważenia pożaru. Mieszkanie było w użyciu aż do 1955 roku.
Pierwotne plany zakładały wzniesienie drugiej, identycznej dzwonnicy od strony północnej, ale dociągnięto ją tylko do wysokości szczytu dachu nad chórem. Potem przedsięwzięcie padło ofiarą cięć budżetowych i końca epoki gotyckich katedr (aczkolwiek dla porządku trzeba zauważyć, że gotycką katedrę w Kolonii ukończono w 1880, a ostatnie detale katedry w Mediolanie wykonano w 1965).
Zatem po Modiglianim udaliśmy się do japońskiej restauracji prowadzonej przez Chińczyków, Mikata Izakaya. Po drodze przeszliśmy spory kawałek wiedeńskiej starówki, mijając m.in. Zimową Szkołę Jazdy, przesławną i niezwykle stylową restaurację Cafe Central, Bank Austrii, plac Freyung (w przybliżeniu nazwa ta oznacza „plac Wolności”) z fontanną przedstawiającą personifikację Austrii, otoczony kilkoma pałacami oraz kościołem szkockim i klasztorem szkockim założonym przez mnichów z Irlandii 🙂
W restauracji zjadłem kilka pierożków gyoza na przystawkę, zupę miso, a potem bardzo smaczną wołowinę w sosie teriyaki.
Biblioteka Narodowa na placu Józefa Facet na koniu, czyli cesarz Józef II Plac Michała Resztki po Rzymianach Główne wejście do Zimowej Szkoły Jazdy Cafe Central Nowe nieźle dopasowane do starego. Plac Wolności, po prawej kościół szkocki. Widać też przygotowania do Weinachtsmarktu. Fontanna Austrii Jeden z pałaców przy Freyungplatzu Detal kamienicy
Po obiedzie poszliśmy jeszcze obejrzeć Hofburg, mijając po drodze m.in. gotycki kościół braci mniejszych czyli franciszkanów (Minoritenkirche) zwany też kościołem włoskim, kilka budynków oficjalnych takich jak Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Ministerstwo Spraw Zagranicznych (to ten podświetlony na różowo) i Austriackie Archiwum Państwowe. W końcu dotarliśmy na skwer Heldenplatz przed Hofburgiem, gdzie poważny dyzgust wzbudziły we mnie dwa ohydne nowoczesne pawilony, postawione nie wiedzieć czemu na środku trawnika.
Hofburg jest byłym głównym pałacem monarchii Habsburskiej, który, jak już wspomniałem, przez ostatnie stulecia jej istnienia pełnił rolę pałacu zimowego. Jest to olbrzymi kompleks budynków wznoszonych od XIII wieku (zamek na planie kwadratu, zwany dziś skrzydłem szwajcarskim), którego nawet nie obeszliśmy w całości. Jego najbardziej efektowne części, mieszczące dziś muzea i siedzibę prezydenta Republiki Austrii: skrzydło z salą balową, nowe skrzydło (z efektowną długą, łukowatą fasadą) oraz tzw. skrzydło reprezentacyjne Corps de Logis, a także znajdująca się z tyłu palmiarnia, powstały już w XIX wieku. Wtedy też zbudowano imponującą „bramę zamkową”, przez którą przebiega ulica.
Po obfotografowaniu Hofburga pogoda zmęczyła nas na tyle, że udaliśmy się do domu, zwłaszcza że o osiemnastej miałem już pociąg powrotny.
Kościół franciszkanów Ciekawy element – wygląda, jakby do kościoła dobudowano kamienicę. Austriackie Archiwum Państwowe Ministerstwo Spraw Zagranicznych Końcówka jednego ze skrzydeł Hofburga. Po prawej widać skrawek jednego z ohydnych pawilonów. Skrzydło Leopoldyńskie, nazwane od cesarza Leopolda II, za którego je zbudowano. „Sztuka” nowoczesna. W tle sztuka staroczesna – facet na koniu, czyli konny pomnik księcia Eugeniusza Sabaudzkiego. Nowe Skrzydło w całej okazałości Po lewej skrzydło z salą balową Skrzydło Corps de Logis Brama Zamkowa Posępne orzełki strzegą wejścia na dziedziniec przed skrzydłem reprezentacyjnym. W tle Eugeniusz na koniu, w dalszym tle sala balowa. Corps de Logis z boku Muzeum Sztuk Pięknych przy placu Marii Teresy. Po prawej stronie placu, naprzeciwko, stoi identyczny budynek mieszczący Muzeum Historii Naturalnej.