Okiem marudy, czyli stronnicza recenzja sagi o wiedźminie

Z, że tak powiem, ciężkim sercem i ponurą determinacją podjąłem w tym roku kolejną próbę przebicia się przez pięć cieńszych i grubszych tomów wiadomej sagi. Podyktowane to było chęcią zyskania bladego choćby pojęcia, o co chodzi w wiadomym serialu, tudzież ustalenia, czy storytellerka et consortes traktują powieści z taką samą dezynwolturą jak opowiadania. Ostrzegam jolalnie… Czytaj dalej Okiem marudy, czyli stronnicza recenzja sagi o wiedźminie