Sycylia nie do odrzucenia 8

Dzień 6. – Monreale i Palermo

Kolejny dzień wycieczki to były przede wszystkim dwa miasta na zachodzie wyspy: Monreale (normańskie) i Palermo (powstałe w miejscu dawnej kolonii fenickiej, potem greckiej). Obie te miejscowości są położone bardzo blisko, tyle że Monreale jest dziś niewielkie (niecałe 40 tys. mieszkańców), podczas gdy Palermo, przez długi czas formalna stolica Sycylii – jako emiratu sycylijskiego (831-1091) i Królestwa Sycylii – do dziś jest największym miastem na wyspie, z populacją liczącą 720 tys.

W miejscu Monreale pierwotnie istniała tylko wioska, jednak po zajęciu Palermo przez Arabów w IX wieku tamtejszy biskup musiał pryskać z miasta i zadowolić się biskupowaniem w małym kościółku przemianowanym na katedrę. Chrześcijanie odzyskali swoją katedrę w Palermo w 1072 po odbiciu miasta przez Normanów, ale pragnąc zapunktować u kościoła, normański król Wilhelm II postanowił zbudować porządną katedrę także w Monreale. Jak widać, politycy podlizują się kościołowi od zawsze.

Wilhelm nie żałował kasy, dzięki czemu katedra w Monreale jest jednym z najbardziej reprezentatywnych przykładów sakralnej architektury normańskiej. Jej długość wynosi 102 metry, a szerokość 40. Budynek ma efektowną fasadę z dwiema charakterystycznymi wieżami, a z boku przylega do niego duże opactwo benedyktyńskie z przepięknym wirydarzem (czyli ogrodem klasztornym). Wirydarz jest otoczony krużgankami z niesamowitą kolumnadą – filigranowe, podwójne kolumny (łącznie 228 sztuk) są zdobione kolorową lub złotą „mozaiką”, a każda para jest inna.

Budowa katedry została ukończona w 1178 roku (od tej pory siedziba archidiecezji), a w środku znajdziemy dwa cykle fresków poświęcone dokonaniom dwóch królów Sycylii, Wilhelma II i Tankreda. Oprócz tego ściany katedry pokrywa mnóstwo mozaik w stylu bizantyjskim, a najbardziej efektowny jest Chrystus Pantokrator (czyli władca wszystkiego) we wschodniej apsydzie (czyli półkolistej części za ołtarzem), a konkretnie w kopule. Nie wygląda na to, a jest naprawdę wielki – między jego rękami zmieści się autobus turystyczny (15 metrów). W katedrze znajdują się ponadto sarkofagi królów Sycylii, Wilhelma II Sycylijskiego i jego ojca Wilhelma I zwanego Złym lub Nikczemnym. Dla odmiany Wilhelm II jest zwany Dobrym.

Oczywiście musiałem sprawdzić, dlaczego Wilhelma I obdarzono tym nieprzychylnym przydomkiem. Gość był czwartym synem króla Rogera II i Elwiry Kastylijskiej, i początkowo nie miał w ogóle nadziei na tron, ale los chciał, że jego trzech starszych braci zeszło z tego padołu łez przedwcześnie. Podobno jako król kazał przymusowo skierować swoją córkę Konstancję do klasztoru, gdyż pewien opat przepowiedział, że stanie się ona zgubą Sycylii. W rzeczywistości Konstancja była jego siostrą-pogrobowcem, czyli dzieckiem urodzonym po śmierci ojca; później została królową Sycylii i nie była zakonnicą, tyle że za mąż wyszła w bardzo nietypowym jak na owe czasy wieku 30 lat. Czyli to czysta propaganda, tak samo jak w przypadku naszego Bolesława Śmiałego (oryginalnie zwanego Szczodrym).

Palermo znajduje się około 10 km od Monreale i ma o wiele bogatszą historię, której jednak nie będę tu streszczać w całości (myślę, że czytelnicy w tym momencie odetchnęli z ulgą). Za Fenicjan (VIII wiek p.n.e.) przyszłe miasto nazywało się Mabbonath (co po fenicku oznacza „miejsce zamieszkania, dach nad głową”), za Greków (VII wiek p.n.e.) – Panormos, za Rzymian, po wojnach punickich (z Kartaginą) – Panormus. Dzisiejsza nazwa wzięła się jednak od tego, że grecka kolonia była podzielona na nowe miasto – Neapolis i stare miasto – Palepolis, i Palepolis zmieniło się w Palermo (podobnie było z Neapolem, tylko że tam nazwą miasta stała się nazwa nowej części). Po Rzymianach władali tam Bizantyńczycy, później Arabowie, potem Normanowie i tak to szło, aczkolwiek Palermo rozkwitało praktycznie przez cały czas.

W Palermo znajduje się mnóstwo cennych zabytków (to w sumie norma we Włoszech, tam często niezwykłe zabytki stoją po wsiach albo w ogóle „w terenie”). Sporo z nich to wspaniałe przykłady architektury normańskiej, zwłaszcza katedra i Palazzo dei Normanni, „pałac normański” będący dziś siedzibą lokalnego parlamentu. Miasto ma też fantastyczne place, zwłaszcza Quattro Canti z czterema barokowymi pałacami o podobnych fasadach i Piazza Pretoria z niesamowitą XVI-wieczną fontanną. Od czasów maksimum hipokryzji nazywa się ten plac także placem wstydu, ponieważ klasycystyczna fontanna Fontana Pretoria zawiera wiele nagich posągów nimf i ludzi (aczkolwiek wedle niektórych interpretacji jest to przytyk pod adresem korupcji wśród władz miasta).

Katedra w Palermo została zbudowana pod koniec XII wieku w miejscu bizantyjskiej bazyliki, założonej przez papieża Grzegorza I, a za czasów panowania Arabów zmienionej w meczet. Do budynku w stylu normańskim dobudowano wyższe kondygnacje wież i portyk (XIV-XV wiek),a pod koniec XVIII wieku dołożono jeszcze pewne fragmenty neoklasyczne. Nietypowym elementem są przebiegające wysoko nad ulicą arkady łączące budynek katedry z dzwonnicą; można się wobec tego zastanawiać, czy jest ona nadal kampanilą.

W katedrze pochowano wielu sycylijskich monarchów i innych członków królewskiej dynastii (normańskiej, która przez małżeństwo połączyła się z niemieckimi Hohenstaufami), m.in. królową Konstancję (wspominaną wyżej), jej ojca, króla Rogera II, jej męża, cesarza Henryka IV i ich syna, cesarza Fryderyka II (chodzi o cesarzy świętego cesarstwa rzymskiego, czyli Niemiec 🙂 ; Fryderyk był także królem Jerozolimy). Wraz z przeniesionym do Monreale sarkofagiem Wilhelma I, sarkofagi z Palermo zostały prawdopodobnie wyrzeźbione z trzonu porfirowej kolumny, być może z rzymskich term Karakalli lub Dioklecjana.

A skoro już jesteśmy przy porfirze, to warto wspomnieć, że jest to gruboziarnista skała wulkaniczna zawierająca kryształy kwarcu i skalenia, o charakterystycznym rudoczerwonym zabarwieniu. Jej nazwa pochodzi od starogreckiego πορφύρα (porphyra), „purpura”. Z uwagi na to porfir był często stosowany w budowlach przeznaczonych dla władców; w Konstantynopolu porfirem była wyłożona komnata, w której małżonki cesarzy wydawały na świat potomków (stąd przydomek „Porfirogeneta” u niektórych monarchów). Dziś natomiast w krajach skandynawskich dodaje się zmielony porfir to asfaltu, aby ograniczyć erozję nawierzchni autostrad powodowaną ostrymi zimami.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *