Dzień 7. Nea Kameni/Palea Kameni
Ostatni rozrywkowy dzień wycieczki zajął rejs po kalderze. Płynęliśmy raczej typową turystyczną jednostką upozowaną na żaglowiec (podobny widziałem kiedyś na Motławie w Gdańsku). Woda w obrębie kaldery jest raczej spokojna, fale niewielkie i kiwało słabo. Z uwagi na liczbę turystów w podobne rejsy płynie wiele jednostek, ale wychodzą one z nowego portu, więc pierwszą atrakcją był zjazd po karkołomnej serpentynowej szosie, prowadzącej z klifu do portu.
Po drodze wycieczkowiec zawija jeszcze do starego portu po dodatkowych pasażerów. U stóp klifu można zauważyć kilka starych instalacji służących do załadunku statków, być może ładowano tam jakieś kruszywo przewożone w inne miejsce do celów budowlanych.
Następnym punktem jest już Nea Kameni – wysepka będąca praktycznie stożkiem wulkanicznym z dużą ilością czarnych skał bazaltowych. Na wulkanie wyrosło już jednak sporo roślin, m.in. jakiś miejscowy gatunek ostu. Można wejść na sam stożek i przechadzać się po krawędziach kraterów, bo wulkan jest co prawda czynny, ale chwilowo spokojny.
Aktywność wulkaniczna w rejonie Santorynu rozpoczęła się 650 tys. lat temu od strony południowej (okolice Akrotiri). Największą erupcją była oczywiście ta z epoki minojskiej, ok. 3600 lat temu (pisałem o tym więcej w drugim odcinku). Jednak na tym sprawa się nie skończyła, tylko plucie lawą przeniosło się na środek nowej kaldery i tam powstały przez to obie wyspy Kameni (których nazwy w wolnym przekładzie oznaczają „Nowe Pogorzelisko” i „Stare Pogorzelisko”).
Starsza z tych wysp wyłoniła się na powierzchni morza w 197 roku p.n.e., a młodsza – w 1707 roku (n.e.). Łącznie w okresie „pominojskim” miało miejsce 9 erupcji, ostatnia w 1950. Obecnie wulkan emituje tylko parę wodną i dwutlenek węgla, ale w latach 2011-12 do jego podziemnej komory wpłynęło tyle magmy, że Nea Kameni podniosła się o nawet kilkanaście centymetrów. Niebezpieczne sąsiedztwo.
Po wejściu na wulkan i zejściu z niego (w raczej karkołomnym tempie, bo postój w przystani trwa tylko jakieś 2 godziny) statek podpłynął pod znajdującą się obok drugą wysepkę, Palea Kameni. Liczenie jej jako kolejnej wyspy jest lekkim kantem, bo nie wysiadaliśmy na niej. Chętni mogli za to wykąpać się w morzu przy jej brzegu – biją tu gorące siarkowe źródła, nadające wodzie nietypowy kolor.
Gdy już ci, co mieli się wymoczyć, się wymoczyli, ruszyliśmy ku Tirasji, zamykającej okrąg kaldery od północnego zachodu.