Gdzie nie było Atlantydy 13

Dzień 7. Nea Kameni/Palea Kameni

Ostatni rozrywkowy dzień wycieczki zajął rejs po kalderze. Płynęliśmy raczej typową turystyczną jednostką upozowaną na żaglowiec (podobny widziałem kiedyś na Motławie w Gdańsku). Woda w obrębie kaldery jest raczej spokojna, fale niewielkie i kiwało słabo. Z uwagi na liczbę turystów w podobne rejsy płynie wiele jednostek, ale wychodzą one z nowego portu, więc pierwszą atrakcją był zjazd po karkołomnej serpentynowej szosie, prowadzącej z klifu do portu.

Po drodze wycieczkowiec zawija jeszcze do starego portu po dodatkowych pasażerów. U stóp klifu można zauważyć kilka starych instalacji służących do załadunku statków, być może ładowano tam jakieś kruszywo przewożone w inne miejsce do celów budowlanych.

Następnym punktem jest już Nea Kameni – wysepka będąca praktycznie stożkiem wulkanicznym z dużą ilością czarnych skał bazaltowych. Na wulkanie wyrosło już jednak sporo roślin, m.in. jakiś miejscowy gatunek ostu. Można wejść na sam stożek i przechadzać się po krawędziach kraterów, bo wulkan jest co prawda czynny, ale chwilowo spokojny.

Aktywność wulkaniczna w rejonie Santorynu rozpoczęła się 650 tys. lat temu od strony południowej (okolice Akrotiri). Największą erupcją była oczywiście ta z epoki minojskiej, ok. 3600 lat temu (pisałem o tym więcej w drugim odcinku). Jednak na tym sprawa się nie skończyła, tylko plucie lawą przeniosło się na środek nowej kaldery i tam powstały przez to obie wyspy Kameni (których nazwy w wolnym przekładzie oznaczają „Nowe Pogorzelisko” i „Stare Pogorzelisko”).

Starsza z tych wysp wyłoniła się na powierzchni morza w 197 roku p.n.e., a młodsza – w 1707 roku (n.e.). Łącznie w okresie „pominojskim” miało miejsce 9 erupcji, ostatnia w 1950. Obecnie wulkan emituje tylko parę wodną i dwutlenek węgla, ale w latach 2011-12 do jego podziemnej komory wpłynęło tyle magmy, że Nea Kameni podniosła się o nawet kilkanaście centymetrów. Niebezpieczne sąsiedztwo.

Po wejściu na wulkan i zejściu z niego (w raczej karkołomnym tempie, bo postój w przystani trwa tylko jakieś 2 godziny) statek podpłynął pod znajdującą się obok drugą wysepkę, Palea Kameni. Liczenie jej jako kolejnej wyspy jest lekkim kantem, bo nie wysiadaliśmy na niej. Chętni mogli za to wykąpać się w morzu przy jej brzegu – biją tu gorące siarkowe źródła, nadające wodzie nietypowy kolor.

Gdy już ci, co mieli się wymoczyć, się wymoczyli, ruszyliśmy ku Tirasji, zamykającej okrąg kaldery od północnego zachodu.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *