Dzisiejszy odcinek sponsoruje literka D jak dwudziesty pierwszy wiek (chociaż tak dokładnie to już poprzednio płyta Sopor Aeternus była z bieżącego stulecia). Moi znajomi, czy w ogóle miłośnicy dobrej muzyki, często narzekają, że „dawniej panie to muzyka była, a dzisiaj już nie ma”. Nie sposób się z tym zgodzić – jak już wielokrotnie pisałem w odpowiedzi na tego typu stwierdzenia, dzisiejsze czasy są wręcz idealne dla ambitnej muzyki, niszowych twórców, utworów, których nie chcą grać w radiu. Dzięki Internetowi, cyfrowej dystrybucji i serwisom nakierowanym na artystów (a także możliwości samodzielnego rozpowszechniania swojej twórczości) jeszcze nigdy docieranie do słuchacza nie było tak łatwe. I paru takich wykonawców się tu znajdzie.
Ale i artystom znanym od dziesięcioleci zdarzy się zrobić coś nowego i wspaniałego. Przykładem jest choćby pierwsza z dzisiejszych płyt, wspólne przedsięwzięcie Klausa Schulze i Lisy Gerrard – „Farscape“ z 2008 roku. Kiedy usłyszałem, że Klaus i Lisa rozpoczynają muzyczną współpracę, poczułem się jakby wszystkie święta nastąpiły naraz & ludzkość została przyjęta do Federacji Galaktycznej. Dwójka artystów z grona moich najbardziej ulubionych nagrywa razem? Cóż mogłoby być wspanialszego? Owocem tej współpracy stało się kilka płyt i koncertów, m.in. ten, na którym byłem, w Bazylice Ojców Salezjanów w Warszawie, uwieczniony na albumie „Dziękuję bardzo” (przypomnę, że album Schulze’a z jego pierwszego tournée po Polsce, które też miałem okazję zobaczyć w Katowicach, nosi tytuł „Dziękuję Poland” – Schulze jest nieodmiennie zachwycony reakcją polskiej publiczności, przed tym tournée w 1982 roku miał już zamiar zrezygnować z wydawania płyt koncertowych). Na wspólnych płytach obojgu artystom udaje się zachować unikatowy charakter swojej twórczości, a mimo to stworzyć harmonijną podróż.
Klaus i Lisa nagrali też wspaniały minialbum „Come Quietly” z krótkimi piosenkami, prawdziwymi perełkami (na pozostałych płytach utwory mają zwykle po kilkadziesiąt minut). Jedna z nich poniżej.