A teraz a whiter shade of blue, aurychalcyt – z podgatunku niebieskich kurczaczków. Wzór (Zn,Cu)5(CO₃)₂(OH)₆, niebieskie zabarwienie zawdzięcza tradycyjnie miedzi. Mięczak (1-2 w skali Mohsa), gęstość prawie 4 g/cm3. Nazwa pochodzi od aurichalcum, co jest łacińską formą greckiego słowa oznaczającego „górskie złoto” (choć niektóre źródła podają, że jest to połączenie słów aurum – złoto i chalcum – miedź). Tak starożytni określali czasem mosiądz – ta nazwa została wybrana jako nawiązanie do tego, że minerał zawiera cynk i miedź, czyli składniki tego stopu. W związku z tym bywa uważany za rudę mosiądzu.
Na ogół aurychalcyt krystalizuje w postaci igiełek (o rozmiarach do kilku milimetrów), ale zdarza się, że przerasta kryształy kalcytu, i wtedy powstają płytki takie jak na ostatnim zdjęciu.
Według polskiej strony AnielskiSklep, sprzedającej m.in. kadzidełka, magiczne artykuły do wystroju wnętrz, celtycki świat baśni, wahadełka oraz Inków (wszystkich?) i Peru (całe?), „Aurichalcite jest kamieniem odwagi i stabilności emocjonalnej. W miejscu gdzie jest położony tworzy pole ochronne, wyrównuje energię i oczyszcza aurę. Energia tego kamienia uczy, że jedyna rzecz jakiej można się bać to sam strach. Strach zabija duszę. Strach to mała śmierć, a wielkie unicestwienie…” A nie, sorki, cytaty mi się poplątały. Wróćmy do sensownych informacji. Aurychalcyt występuje w wielu miejscach przy złożach miedzi, a najciekawsze okazy pochodzą z kopalni Ojuela w Mapimi w Meksyku. W Polsce występuje w kopalni dolomitu koło wsi Rędziny. Współwystępuje z malachitem.
[zdjęcia za pośrednictwem strony mindat.org]