Mokait (ang. mookaite) sprawił mi pewne problemy przy ustalaniu, co to właściwie jest. Większość informacji jest sprzeczna lub zdawkowa i pewne było jedynie, że w zasadzie nie jest to minerał sensu stricto. Mokait to nieformalna nazwa stosowanego w zdobnictwie, bardzo efektownego kamienia, czasem określanego błędnie jako odmiana jaspisu, bardziej poprawnie chalcedonu (którego wiele odmian już opisywałem). W rzeczywistości jest on odmianą krzemionkowej skały pochodzenia organicznego, noszącej nazwę radiolaryt. Nazwa tej skały pochodzi od promienic zwanych też radiolariami, pierwotniaków, które posiadają szkieleciki zbudowane z krzemionkowych igiełek.
Natomiast nazwa mokaitu (a nie powinno być „mukaitu”?) pochodzi od strumienia Mooka Creek w Australii Zachodniej, gdzie znaleziono go w pokładzie radiolarytu Windalia, pochodzącego z dolnej kredy. W języku miejscowych Aborygenów słowo mooka oznacza ponoć „płynącą/bieżącą wodę”. Skała ta wytworzyła się na dnie ówczesnego płytkiego morza ze szkielecików opadających martwych radiolarii. Miejsce to pozostaje do dziś głównym źródłem mokaitu (naturalne bryły na piątym zdjęciu), aczkolwiek podobne kamienie pozyskuje się w niektórych okolicach USA.
Twardość mokaitu wynosi 6-7, dzięki czemu nadaje się do stosowania w jubilerstwie. Jest to zasadniczo żółty, przejrzysty kamień (podobny pod tym względem do opalu); czasem składa się z poprzerastanych żółtych i ciemnoczerwonych pasm, co świetnie wygląda po oszlifowaniu. Szlifuje się go zaś w kaboszony o różnych kształtach – można ich mnóstwo znaleźć w sklepach internetowych i nie jest drogi. Oszlifowane egzemplarze kosztują od kilkunastu do kilkudziesięciu złotych, a kawałki surowe zaledwie kilka złotych. Oczywiście duże efektowne kulki są o wiele droższe. Zdjęcia oszlifowanych egzemplarzy pochodzą głównie ze sklepów sprzedających „magiczne” kryształy.
No właśnie, bo mokait jest taki fajny, że natychmiast został zauważony przez kamiennych magików. Z uwagi na paletę barw (żółć, brązy, ciemna czerwień) jest zwykle wiązany z Ziemią, a czasem z Matką Ziemią. Czyni człowieka bardziej wyczulonym na przyrodę i ułatwia kontakt ze zwierzętami, zarówno domowymi jak i dzikimi (aczkolwiek raczej bym odradza podtykanie mokaitu pod nos np. wilkowi). Uziemia umysł, serce i duszę na poziomie planetarnym i pomaga prawdziwie żyć chwilą. Pomaga też w otwieraniu czakry pleksusa solarnego (nie pytajcie). W potężny sposób przypomina o bezwiecznym duchu poprzez wzmacnianie drgań pojazdu fizycznego (dosł. physical vehicle, mechanicy samochodowi nie lubią tego). Ułatwia postrzeganie i rozumieniem wzorców emocjonalnych i behawioralnych przekazywanych przez przodków. Na swoją obronę dodam, że to wszystko są mniej lub bardziej dosłowne tłumaczenia rewelacji spisanych przez ludzi żyjących ze sprzedawania minerałów za ceny daleko przekraczające ich rzeczywistą wartość.
[zdjęcia za pośrednictwem strony mindat.org, autorzy: TRG Collection × 3, Kim Macdonalds × 2, John Collins; Madagascan Direct, The Crystal Avenues, The Crystal Council, https://www.magiccrystals.com/products/xl-mookaite-jasper-tumbled-polished-power-stone]