Getyt (ang. goethite) albo goetyt (a dlaczego nie götyt?) to α-tlenek wodorotlenek żelaza(III), czyli FeO(OH). Jego nazwa pochodzi od nazwiska wielkiego niemieckiego poety, prozaika i polityka, z ambicjami na uczonego (troszkę chybionymi) Johanna Wolfganga Goethego, i stąd wynikają kontrowersje związane z polską nazwą. Znaczna część miłośników minerałów staje okoniem wobec tradycyjnej zasady spolszczania zapożyczeń (zgodnie z którą piszemy serwer, a nie server i dżojstik, a nie joystick, a także wolt, amper, niuton, wat, sandwicz, Foksal itp. itd. etc.). Ja natomiast jestem zwolennikiem spolszczania w granicach zdrowego rozsądku, a ponieważ nazwę tego minerału wymawia się „getyt” i bez problemów spolszcza do „getyt”, więc dlaczego nie.
Getyt zatem ma twardość 5-5,5 i gęstość ok. 4,3 g/cm³. Jest minerałem z grupy diasporu (sam diaspor to minerał o analogicznym składzie, tylko zawierający glin zamiast żelaza, AlO(OH)). Powstaje w wyniku wietrzenia wielu minerałów zawierających żelazo. Proces ten zachodzi w obecności wody, więc niedawne wykrycie getytu na Marsie jest dowodem na to, że kiedyś istniała tam woda (dziękuję Adamowi Bednorzowi za informację 🙂 ). Przewiduje się, że być może da się otrzymywać na Marsie wodę z niektórych minerałów, w tym właśnie z getytu.
Na Ziemi getyt tworzy się właśnie w środowiskach o dużej wilgotności, w warunkach hydrotermalnych, a także na mokradłach i w obecności wody morskiej. Może też powstawać w wyniku mineralizacji porostu o nazwie żełuczka izydiowa (Parmelia conspersa). W obecności dwutlenku węgla ulega przekształceniu w siarczkowe minerały żelaza – makinawit i pirotyn.
Jest to niezwykle rozpowszechniony minerał – znaleziono go m.in. na Antarktydzie, na wielu wyspach Pacyfiku, a także w okolicach kominów geotermalnych na dnie wszystkich oceanów. W Polsce też istnieje wiele stanowisk w pasie ciągnącym się przez województwo dolnośląskie, opolskie, śląskie i małopolskie, a także w województwie świętokrzyskim (głównie wokół Kielc) oraz w miejscu spadku meteorytu Morasko.
Minerał ten jest znany od starożytności, kiedy to był stosowany jako składnik pigmentów. Np. w królestwie Frygii (1200-700 p.n.e.) używano go do barwienia tkanin na złocistożółty kolor. Znaleziono tam kiedyś grobowiec królewski, w którym znajdował się barwiony na złoto całun. Być może właśnie takie znaleziska dały początek mitowi o Midasie, który miał być królem jednego z miast właśnie we Frygii. Dziś getyt wykorzystuje się głównie jako rudę żelaza, a poza tym do barwienia glinek. Jest też ceniony przez kolekcjonerów minerałów, a szczególnie piękne egzemplarze szlifuje się w kaboszony i używa do celów jubilerskich.
Pokrój getytu zależy do pewnego stopnia od tego, jak powstał. Jego „rzeczywisty” wygląd najlepiej widać na zdjęciach mikroskopowych – są to ciemnoczerwono zabarwione igły. Makroskopowo jednak getyt często ma wygląd zbitków czarnych buł; może wykazywać iryzację (tęcza na powierzchni).
Strony kamiennomagiczne (np. thecrystalcouncil.com) podają, że getyt ma głęboką więź z Matką Ziemią. Wielokrotna praca z tym kamieniem (na czymkolwiek nie miałaby polegać) umożliwia zakorzenienie się w tej płaszczyźnie i patrzenie na życie przez całkiem inny zestaw soczewek (a jak ktoś nie ma wady wzroku?). Getyt aktywuje czakrę korzenia, sakralną i trzeciego oka, jest też kamieniem idealnym dla osób pragnących swobodnego wyrażania wibracji twórczych i seksualnych. Nie wiem tylko, czy to dozwolone…
[zdjęcia za pośrednictwem strony mindat.org, autorzy: Jerry Cone, Rui Nunes × 4 (w tym wiodące), Martin Števko, Peter Haas, Michael Förch, Fabre Minerals × 2, Louis Verschuren, Pedro Alves, Richard de Nul, John Cianciulli, Matteo Chinellato]