Dawno nie było czerwonych minerałów, a zatem dziś rubelit (ang. rubellite), odmiana turmalinu (typu elbaitu) o wzorze ogólnym A(D₃)G₆(T₆O₁₈)(BO₃)₃X₃Z. A, D i G to kationy metali (odpowiednio jedno-, dwu- i trzydodatnie), T to w przypadku rubelitu zwykle krzem Si, X i Z to aniony jednoujemne, np. wodorotlenkowy OH⁻. Rubelit zawiera na ogół lit jako kation Li⁺ i właśnie aniony wodorotlenkowe. Twardość 7-7,5, gęstość ok. 3 g/cm³ (ale zmienna w dość szerokim przedziale).
Rubelit jest rzadkim minerałem, często tworzącym duże, klarowne kryształy o czerwonym zabarwieniu, podobne do rubinu. Jest więc stosowany jako imitacja rubinu, ale stanowi ogólnie ceniony surowiec jubilerski, używany do wyrobu biżuterii, w szlifie fasetkowym (takim jak schodkowy-szmaragdowy) lub kaboszonowym (z efektem kociego oka). Znane są też niezwykle rzadkie fioletowe rubelity. Od rubinu rubelit można odróżnić oczywiście na podstawie twardości (rubin – 9) albo po tym, że zabarwienie rubinu nie zanika (ta metoda jest jednak dość czasochłonna 😉 ).
Rubelit występuje na wszystkich kontynentach z wyjątkiem Antarktydy, najbliżej Polski – w Czechach (kilkanaście stanowisk). Cenne egzemplarze znajduje się w Minas Derais (Brazylia) i na Madagaskarze; do lat 20. ubiegłego stulecia głównym źródłem rubelitu był Ural. Kamień ten jest znany w Europie od XVIII wieku, a jednym z jego najsłynniejszych egzemplarzy jest tzw. „Wielki Rubin”, podarowany carycy Katarzynie II przez króla Szwecji Gustawa III.
Nazwa tego minerału pochodzi od łac. rubellus „czerwonawy”. Zabarwienie rubelitu może zanikać z czasem; dla jego wzmocnienia stosuje się napromieniowanie. Często w ten sam sposób rubelit jest wytwarzany z kamieni bezbarwnych, jasnozielonych lub różowych, lecz jest to niewykrywalne (i całkowicie nieszkodliwe).
Rubelit jest najcenniejszą odmianą turmalinu; w przypadku najpiękniejszych egzemplarzy bywa droższy niż rubin (licząc cenę za karat). Jednak z uwagi na skomplikowaną strukturę kryształy rubelitu najczęściej zawierają pewne niedoskonałości. Rubelit ma ponadto właściwości piroelektryczne, tzn. wytwarza ładunek elektryczny, gdy jest ogrzewany.
Mimo rzadkości jest to dość znany kamień, więc strony kamiennomagiczne prześcigają się w fabrykowaniu różnych rewelacji na jego temat. Pomijając sztampowe ogólniki (przynosi równowagę emocjonalną, pomaga odłączyć się od „bólu osobistego”, czymkolwiek by on był), dowiadujemy się np., że w połączeniu z pirytem albo selenitem „może być stosowany do leczenia choroby lokomocyjnej”. Zwróćmy uwagę na mistrzowskie asekuranctwo tej frazy: „może być stosowany”. Nie że leczy, pomaga albo usuwa, ale może. Podziwu godna przezorność, być może wynikająca z wcześniejszych doświadczeń na sali sądowej… Prócz tego może leczyć bóle pleców, jest użyteczny w leczeniu układu trawiennego, wątroby, śledziony, płuc i trzustki, może stymulować krwiobieg i równoważyć strukturę żył i naczyń krwionośnych, może pomagać w utrzymywaniu pozytywnej atmosfery w miejscu pracy. Zaraz potem jednak producent tych bajek gdzieś zgubił swoją ostrożność i napisał, iż rubelit będzie zapobiegać kłótniom i sporom oraz umożliwi sprawowanie władzy nad ludźmi bez uciekania się do wykorzystywania pozycji albo argumentów irracjonalnych. Słowem – kamień władzy, co zgadza się z tym, że czasem wygląda jak tron z „Gry o tron”.
[zdjęcia za pośrednictwem strony mindat.org, autorzy: Michael C. Roarke, finestminerals.com/L.Leisi, Rui Nunes, JP Lassort, Rob Lavinsky & irocks.com, Fabre Minerals, Knut Eldjarn, MinFans.com, Le Comptoir Géologique – Rémi Bornet: dwa ostatnie – Joel E. Arem i Rob Lavinsky & irocks.com]