Klinochlor jest minerałem z grupy chlorytów, o wzorze (Mg,Fe)5AlSi₃AlO₁₀. Jeśli ktoś się zastanawia, dlaczego nie ma tam chloru, spieszę wyjaśnić, że nazwa tego minerału jest złożeniem greckich słów klinos „ukośny” i chloros „zielony”. Została nadana w połowie XIX wieku przez Williama Phippsa Blake’a, jednego z twórców geologii. Klinochlor ma twardość 2-2,5, gęstość do 3 g/cm³. Jest dość powszechnie występującym minerałem, najczęściej w różnych odcieniach zieleni, ale może zawierać domieszki chromu (nadające barwę od różowej do fioletowej).
Wedle magii kamieni klinochlor ułatwia porozumiewanie się z istotami anielskimi i przewodnikami duchowymi (czy też może raczej duchami przewodnimi). Jego ułożenie wibracyjne tworzy okno prowadzące do domen tych istot, podobne jak okno tworzone przez rezonans leczniczy (ale nie MRI). Otóż u większości ludzi występują wewnętrzne „zasłony”, powodujące swoistą ślepotę lub głuchotę (autorzy nie mogą się tu zdecydować) na wyższe królestwa wibracyjne. Klinochlor powoduje wzrost drgań, umożliwiający przejście poza tę zasłonę i uczestniczenie w zespoleniu dusz (nie będę próbować, moja zasłona to prawdziwa żelazna kurtyna). Osobom zainteresowanym większą ilością takiego bełkotu mogę polecić książkę „The Book of Stones: Who They Are and What They Teach” autorstwa Roberta Simmonsa i Naishy Ahsian, z której zaczerpnąłem te dyrdymały.
[zdjęcia za pośrednictwem strony mindat.org]