37. Tropico

PC, macOS, Linux, PS4, Xb1, Switch (dotyczy części 6)

Tropico to seria gier z gatunku city-builder, podgatunek strategii ekonomicznej, ciągle żywa (poszczególne części ukazywały się w latach 2001-2019, najnowsza jest szósta). Szczególną cechą tej serii jest jej setting – wcielamy się mianowicie w dyktatora „środkowoamerykańskiej” republiki bananowej i mamy ją rozwijać, zapewniając dobrobyt naszym poddanym, to jest obywatelom, a przy okazji napychając swoje szwajcarskie konto typu zaskórniak, jak by powiedział Siara.

Seria obejmuje 6 części, ale do każdej ukazało się mniej czy więcej dodatków (szczególnie w drugiej połowie serii seryjnie wypuszczane, na ogół niewielkie DLC są przede wszystkim atakiem na portfel gracza, bo w normalnych warunkach te „dodatki”, które na ogół nie zmieniają mechaniki, a jedynie dodają to i owo – jakieś nowe budynki czy elementy kosmetyczne – byłyby włączone do gry). Poza drugą częścią, noszącą podtytuł „Pirate Cove”, mamy za każdym razem setting, jaki opisałem wyżej. W „Pirate Cove” natomiast bawiliśmy się w „gubernatora Tortugi” i naszym głównym zadaniem było zapewnienie optymalnych warunków pracy piratom, których łupieżcze wyprawy stanowiły główne źródło naszego dochodu. Pozostałe mechaniki gry były okrojone.

W zwykłych grach z serii przede wszystkim robimy to, co w wielu innych city builderach. Tworzymy plantacje, budujemy kopalnie, stawiamy domy. Konstruujemy cykle produkcyjne, towary sprzedajemy, wszystko podatkujemy, pobieramy też opłaty za korzystanie z infrastruktury miejskiej (jak jesteśmy lewakiem, to nie pobieramy). Dbamy przy tym o zadowolenie mieszkańców przez zapewnianie im dachu nad głową, rozrywki, edukacji, lecznictwa. Niezadowoleni obywatele mogą wyjść na ulice i zrobić nam jesień średniowiecza (chyba że wypracowaliśmy sobie duże poparcie wojska). Edukacja jest niezbędna także dlatego, że bardziej zaawansowane budynki produkcyjne i usługowe wymagają odpowiednio wykwalifikowanych pracowników. Podczas rozgrywki prowadzimy też badania naukowe, dające dostęp do lepszych technologii, budynków itp.

W serii Tropico zawsze istotne jest balansowanie między frakcjami. Zwykle mamy w kraju komunistów, kapitalistów i wojsko, w ostatnich częściach także duchowieństwo. Frakcje reagują odpowiednio na nasze działania, np. militaryści nie lubią inwestowania w edukację, a kapitaliści – gdy działamy na rzecz najbiedniejszych. Frakcje zgłaszają od czasu do czasu swoje żądania i nierzadko to, co zrobimy dla zadowolenia jednej z nich, denerwuje którąś z pozostałych. Jest to istotne, ponieważ obywatele mają określone przekonania polityczne, a my (teoretycznie) musimy wygrywać wybory, żeby utrzymać się przy władzy. Każdy z mieszkańców naszej wyspy ma swoje upodobania, potrzeby, określone miejsce zamieszkania i potrzebuje pracy; większość jest też połączona w rodziny i wytwarza dzieci, co jest ważne, bo ludziki nie są nieśmiertelne

Dochodzimy w tym momencie do aspektu politycznego, który w takich grach występuje względnie rzadko, a w serii Tropico jest niezwykle rozbudowany. Możemy manipulować głosami wyborców albo nimi samymi (dostępne są nieczyste chwyty w rodzaju „zaginięcia” albo uwięzienia). Sympatię wyborców pozyskujemy też wprowadzając pewne decyzje polityczne i ekonomiczne za pomocą prezydenckich edyktów. Temu wszystkiemu przypatruje się zagranica, czyli mocarstwa światowe, które możemy też prosić o pomoc, np. o dofinansowanie (ale tylko jeśli darzą nas sympatią, co jest zależne od naszego stylu rządzenia). W szóstej części rozgrywka jest podzielona na prawdziwe epoki historyczne, np. era kolonialna, era wojen światowych itd. i to, które mocarstwa występują w grze, zależy od fazy, w której się znajdujemy.

Podczas gry mamy sporo swobody – możemy np. inwestować w rozwój przemysłu, godząc się na zanieczyszczenie środowiska, którego skutki będzie trzeba następnie zwalczać, albo w rolnictwo i eksport płodów rolnych i ich przetworów (tak, można zbijać kasę na produkcji rumu i cygar), albo w turystykę, a wtedy w największej cenie będzie dziewicza przyroda, wśród której będziemy stawiać hotele, wódopoje i inne dojarnie gringosów. Można też robić wszystko po trochu, co jest dobrym pomysłem na wypadek klęsk żywiołowych (mamy zwykle pod ręką jakiś wulkan) albo wahań cen na światowych rynkach. W najnowszej części wprowadzono ponownie możliwość bawienia się w piratów (ale tylko jako jeden z aspektów rozgrywki).

I tyle o mechanice – w skrócie, bo ta gra jest tak skomplikowana, że nie da się jej opisać kompletnie w tekście o znośnej długości. Zabawy wystarcza na długo. Do dyspozycji mamy zwykle osobne misje i grę swobodną (tryb piaskownicy, sandbox). W niektórych częściach są też kampanie, które stanowią serię scenariuszy o ściśle określonych celach – Tropico 6 ma tylko kampanię-samouczek, służącą do zapoznania gracza z różnymi aspektami rozgrywki. W grze mamy do dyspozycji kilkanaście map do rozgrywania misji albo gry swobodnej; każda z map zawiera archipelag złożony z kilku wysp. Można też generować mapy losowe według wskazanych parametrów. Teksty gry, opisy zadań i budynków zawierają dużo sarkastycznego humoru, a nastrój buduje też muzyka w nastrojach karaibskich i latynoskich.

Screenshoty własne (Tropico 6, ), u góry przykładowy archipelag.

Kategorie: