PC, macOS, PlayStation 4, Xbox One, Nintendo Switch, Android, iOS
Po kilku dużych produkcjach – gra dużo bardziej kameralna i mniej efekciarska, indyk „FAR: Lone Sails” z 2018 roku (indyk to potoczne określenie gry indie, czyli „niezależnej”, robionej przez małe studio nie pod dyktando księgowych). „FAR” to prawdziwa perełka, choć jest to krótka gra (pełne przejście według mojego licznika trwa nieco ponad 3 godziny). To jednak częsta cecha „indyków”. Ogólnie mechanika trochę przypomina „Little Inferno”, czyli nie jest to rzecz dla miłośników szybkiego tempa, wybuchowej akcji i wysokiego poziomu trudności. Przy okazji gra w swoisty sposób nawiązuje do klasycznych platformówek, w których szło się ciągle w prawo, bo tu też ciągle podróżujemy w prawo.
W grze występujemy jako dziewczynka imieniem Lone („samotna”, tytuł gry można tłumaczyć dwojako: „samotne żagle” albo „Lone żegluje”), której wujek(?) budował wielką lokomotywę zwaną Okomotive, będącą raczej swoistym domem na kółkach. Konstruktor lokomotywy umiera przed rozpoczęciem gry i rozgrywka zaczyna się od sceny na jego grobie. Lone, wyobrażona jako maleńka postać w czerwonym stroju, wyrusza w podróż (warto zabrać ze sobą skrzynkę pocztową) – nie wiemy, dokąd, nie wiemy, czy ktoś na nią czeka, ba, czy w ogóle jeszcze ktoś poza nią żyje na tym świecie. Po przejściu kawałka drogi pieszo docieramy do Okomotive. Wsiadamy i ruszamy – odtąd będziemy zbierać różne przedmioty i dorzucać je do paleniska dającego energię lokomotywie (spalić można praktycznie wszystko, ale nie róbcie tego ze skrzynką pocztową), uważając jednocześnie, by nie przeładować zbiornika energii, bo grozi to uszkodzeniem albo pożarem (hydrant jest w lokomotywie, gorzej z naprawą).
W trakcie gry będziemy instalować w lokomotywie dodatkowe urządzenia, np. żagiel (ten uzyskujemy już po paru minutach gry) albo „odkurzacz” zbierający automatycznie rzeczy leżące na drodze. Od czasu do czasu będziemy też natrafiać na różne przeszkody terenowe – wtedy Lone musi wyjść z lokomotywy i rozejrzeć się po okolicy, czy nie ma gdzieś charakterystycznych czerwonych przycisków włączających urządzenia, które otworzą nam drogę. Czasem trzeba też stawić czoła złej pogodzie – pioruny mogą uszkodzić lokomotywę; po jednym takim incydencie musimy nawet wymienić wielkie koło Okomotive.
I to już w zasadzie wszystko. Gra nie opowiada żadnej skomplikowanej historii, nie czytamy w niej zapisków ludzi z dawnych czasów, nie znajdujemy żadnych nagrań – kwestie tego, co się stało z tym światem i dokąd właściwie podróżuje Lone, pozostawiono wyobraźni gracza. Tę zaś karmi fantastyczna unikatowa grafika i piękna, świetnie dopasowana muzyka Joela Schocha.
Całość jest niezwykle nastrojowym rezultatem doskonałego współgrania wszystkich elementów. Jeśli ktoś szuka oryginalności w grach, zdecydowanie powinien zagrać w „FAR: Lone Sails”.
Screenshoty własne, z wyjątkiem ostatniego (Adventurer’s Index).