Opal jest jedną z licznych postaci uwodnionej krzemionki SiO₂·nH₂O, a zarazem jednym z największych mineralogicznych kameleonów. Nazwa opalu pochodzi zapewne od sanskryckiego „upala”, co oznacza „drogi kamień”. Zgodnie z aktualnym podejściem naukowym nie jest uznawany za minerał, a mineraloid (z grubsza mówiąc, mineraloid w przeciwieństwie do minerału nie wykazuje struktury krystalicznej – np. obsydian jest tak naprawdę szkłem wulkanicznym, czyli przechłodzoną cieczą, podobnie jak i zwykłe szkło). Istnieje mnóstwo różnorodnych odmian opalu – ognisty, gwiaździsty, mleczny, zielony, różowy itd. Podobnie jak piryt, może osadzać się na skamieniałych szczątkach dawnych organizmów żywych (na przedostatnim zdjęciu jest zopalizowana muszla belemnita). Jest dość twardy (do 6 w skali Mohsa), aczkolwiek z uwagi na to, że nie jest tak naprawdę kryształem (powiedzmy, że przymkniemy na to oko) rzadko szlifuje się go tak jak kryształy, w jubilerstwie najczęściej spotyka się go w formie kaboszonu. W przeszłości opal miał złą sławę, obwiniano go za upadek Wenecji, a w powieści Waltera Scotta Anna z Geierstein był opisany jako kamień przynoszący śmierć. Doprowadziło to do spadku ceny tych kamieni o połowę! Ależ ludzie byli dawniej przesądni, nie to, co teraz, prawda? 😉 Opal jest oficjalnym kamieniem Australii, pochodzą stamtąd piękne czarne opale.
A zobaczmy, co jaśnie ociemniony ks. Benedykt Chmielowski (ten od „koń, iaki iest, każdy widzi”) pisze o opalu, zwanym przez niego żabieńcem (a dlaczego, to się w cytacie okaże). Cytuję za nieocenioną książką pań Krzywobłockich:
„Żabi kamień, po łacinie Bufonius, inaczej Gretterianus, iż go Berchtoldus Gretterus Bednarz znalazł Roku 1473 27 Junii, mieszkaiący na on czas w Hopstachium. Ten do lasa idąc po drzewo na obręcze do beczek, usłyszał kszykanie wężów koło iednego strumienia, zbliżył się, aliści znayduie żmiy y żab ziemnych kupę zaiadaiących się, nie śmiał natrzeć, ale mieysce naznaczył owo. Drugi raz dnia tegoż nadszedł, toż samo zastał spectaculum: aż dnia trzeciego iuż zastał owę kupę rozlazłą y zabitą żabę ziemną wielką; tuż zaraz znalazł Kamień, otarszy y ochędożywszy, zaniósł do domu; który w domu Gretterów był konserwowany, y wielom pożyczany, ale wziąwszy zastaw 50 albo sto złotych valoris.
Ma moc na wyciągnienie iadu, trucizny, na czary, na powietrze, puchlinę, iako piszą Crusius i Ionstonus. Coś podobnego czytam w Kardanie piszącym, że się Kamień iakiś znaydował na kształt klina, alias figury kliniasto-podługowatej, z końcem utłuczonym, który węża wyrażał na sobie, iakby umyślnie był wymalowany, z dołu bladawy, ale cale nie przezroczysty. Darował go był znalazca Albertusowi Wielkiemu, twierdząc, że na 500 wężów koło niego widział wiiących się w Swewii vulgo Szwabii, których pobiwszy, ten kamień wziął, o którym trzyma Kardan, że do niego Węże naturalną maią sympatią, y ich ciągnie do siebie”.
Niestety, kursu złotych valoris Chmielowski nie podaje.
[cytat z Chmielowskiego za Bożena Krzywobłocka, Róża Krzywobłocka Magia klejnotów, Ludowa Spółdzielnia Wydawnicza, Warszawa 1979]
[zdjęcia 1-8 za pośrednictwem strony mindat.org, autorzy: Tony Peterson, ethiopiaopals.com, Matteo Chinellato, Rob Lavinsky & irocks.com, Vítězslav Snášel, Antonio Borelli, C. R. Carnein]