PC, iOS, macOS, PlayStation 3 (tylko 1. część)
And now something completely different… again. Gry logicznej jeszcze w tym cyklu nie było, chociaż w tytuły z elementami logicznymi grywam regularnie, a i w „The Talos Principle” oraz „The Witness” (czyli w zasadzie gry ściśle logiczne) grało się sporo. „Puzzle Agenty” z 2010 i 2011 roku to jednak gry wyjątkowe pod względem humoru i nastroju, a także niektórych zagadek. Zacznijmy od tego, że zostały stworzone w oparciu o postacie wymyślone przez kanadyjskiego rysownika komiksów Grahama Annable, który miał zresztą znaczny wkład w ich powstawanie i był wtedy dyrektorem artystycznym wydawcy, studia Telltale Games. Research wydaje się wskazywać, że ten pan naprawdę nazywa się „Annable”, jednak trudno uchronić się tu przed skojarzeniem z unable (ang. „niezdolny, niebędący w stanie”), co bardzo dobrze pasuje do wielu stworzonych przez niego bohaterów, w tym Nelsona Tethersa, głównej postaci „Puzzle Agentów”.
Sam Graham jest jednak bardzo able, karierę w grach zaczynał od LucasArts, gdzie pracował m.in. nad kultową przygodówką „Full Throttle”, potem długo działał w Telltale i był też zatrudniony w przemyśle filmowym, gdzie uczestniczył w pracach nad animacjami „Koralina”, „ParaNorman”, „Pudłaki”, „Kubo i dwie struny” i innymi.
Studio Telltale Games z kolei, przynajmniej to oryginalne, znane jest jako klasyk specyficznego rodzaju gry przygodowej, który złośliwie określiłbym jako „choices matter, ale i tak kończy się to zgodnie z myślą twórców”. Dodatkowo studio celowało w stosowaniu bardzo złej (dla graczy) formuły, pazernego modelu odcinkowego, który umożliwia sprzedanie posiekanej na odcinki gry za trzy razy większe pieniądze, niż wynosiłaby przyzwoita cena. Niemniej zapisało się ono w historii gier tak dobrymi tytułami, jak seria „The Walking Dead” (5 „sezonów”, aczkolwiek ostatni nie był już specjalnie grą „prawdziwego” studia Telltale), „The Wolf Among Us” (adaptacja komiksu o postaciach z bajek żyjących w „prawdziwym”, tj. niebajkowym amerykańskim mieście), „Tales from the Borderlands” (spinoff interesującej serii FPS-ów), „Game of Thrones” (wiadomo) i dwa sezony gry o Batmanie. Studio wydało też kilka sezonów z serii „Sam & Max”, zabawnej przygodówki o psie-detektywnie i pomagającym mu mechanicznym króliku oraz jeden sezon przygód Wallace’a i Gromita. No i wisienka na torcie – z Telltale Games wyszła też ostatnia jak dotąd część kultowej serii „Monkey Island”
A jak się w tym wszystkim mieści seria „Puzzle Agent”? Nietypowo, bo przede wszystkim są to gry nieodcinkowe, a po drugie, rozwiązywanie łamigłówek jest w nich absolutnie niezbędnym i głównym elementem gry. Prawie każde przejście z jednej lokacji do następnej wymaga rozwiązania zagadki. Zagadki są różne, standardowe (typu „ułóż puzzle”, „jaka będzie następna liczba w ciągu” albo „ułóż przeszkody/rury tak, by pojazd/płyn dotarł do celu”), jak i bardziej specyficzne i dopasowane do fabuły. Ano właśnie fabuła – to jest niezwykle ważny element gry.
Otóż nazywamy się w tej grze, jak wspomniałem, Nelson Tethers, i jesteśmy – jak nie wspomniałem – agentem FBI. Nie wspomniałem też, że w FBI znajduje się Dział Rozpracowywania Łamigłówek (nie wiem, czy naprawdę, nigdy nie byłem agentem FBI) i to właśnie w tym dziale pracujemy. Praca jest głównie stacjonarna, tzn. siedzimy za biurkiem i rozwiązujemy na przykład krzyżówki, lecz WTEM! Dzwoni do nas Bardzo Ważna Osoba Stojąca Wyżej w Hierarchii (być może szef Działu Gier Losowych i Wydarzeń Przypadkowych) i zleca nam Misję. I to Misję w Terenie! (Przepraszam za to nagromadzenie wielkich liter, ale stanowi to spory wstrząs dla naszego bohatera).
Otóż w ostoi światowej demokracji i Najlepszym Kraju na Świecie (skrócimy to do NaKnaŚ) doszło do tajemniczego incydentu w fabryce gumek do ołówków na użytek Białego Domu. Jest to zakład o znaczeniu strategicznym, bez którego owa ostoja nie może funkcjonować. Musimy zatem udać się do miasteczka Scoggins w stanie Minnesota, i to w środku zimy, aby sprawdzić, co się stało z fabryką i docelowo uruchomić ją na powrót.
Otóż w fabryce doszło do wypadku, a oprócz tego do zaginięcia bez śladu jej kierownika Isaaca Davnera. W trakcie prowadzonego przez nas śledztwa ciągle w polu widzenia pojawiają się gnomy, jakieś takie krasnoludki, zwane Ukrytym Ludem, i mieszają. W wyniku naszego śledztwa i towarzyszącej mu serii zaskakujących wydarzeń, będących mieszanką Lyncha, Hitchcocka i Cronnenberga (kłania się „Nagi lunch”) Tethers dostaje się w końcu do budynku fabryki, gdzie znajduje Davnera, który niestety oszalał wskutek prób rozwiązywania łamigłówek podsuwanych mu przez wredny Ukryty Lud. Nasz bohater co prawda nie zdoła uratować Davnera, ale przynajmniej zmusi krasnale do odwrotu, a fabryka będzie mogła wznowić działalność. Dzięki temu Tethers wraca do Waszyngtonu i otrzymuje pochwałę za skutecznie wykonane zadanie. Dalszy ciąg rozgrywa się w drugiej części gry.
W „Puzzle Agent 2” Nelson Tethers, nie do końca usatysfakcjonowany zakończeniem swojej misji, powraca nieoficjalnie do Scoggins i kontynuuje śledztwo. Wpada na trop serii zaginięć i tajemniczego Bractwa, którego szefem jest ten dziwak sprzed hotelu, Bjorn (patrz ilustracje). Jednak to nie Bractwo odpowiada za zaginięcia, ponieważ jego członkowie też poznikali. W okolicy cały czas kręcą się też krasnoludki z Ukrytego Ludu, uważane jednak przez miejscowych za mit. Dalszy ciąg akcji staje się już tak zaplątany, że nie podejmuję się jej streścić, nadmienię tylko, że w sprawie występują Sasquatch, dziwny astronauta znany z części pierwszej, Faceci w Czerni i Księżycowy Promień przyprawiający ludzi o obłęd, a Ukryty Lud o wkurwienie. Ostatecznie wszystko kończy się pomyślnie, Księżycowy Promień zostaje zniszczony przez Tethersa z pomocą Sasquatcha i nasz bohater wraca do pracy w FBI.
Oprócz łamigłówek możemy w tych grach prowadzić także rozmowy z mieszkańcami Scoggins i okolicy. Dialogi te na ogół nie wnoszą wiele, ale przyczyniają się do potęgowania ogólnego wrażenia absurdu.
Podczas rozwiązywania łamigłówek możemy żądać podpowiedzi, za co płacimy kawałkami gumy do żucia. Zdobycie tej gumy graniczy w Scoggins z niemożliwością, ale możemy w różnych miejscach znaleźć jej trochę. Po rozwiązaniu zagadki wysyłamy do Działu Obróbki i Weryfikacji Przypadków w FBI i otrzymujemy – wraz z informacją, ile pieniędzy podatników na to poszło – ocenę naszych poczynań. Na maksymalne 10 gwiazdek możemy liczyć tylko wtedy, gdy rozwiążemy zagadkę za pierwszym razem bez korzystania z podpowiedzi. Ale po znalezieniu rozwiązania możemy przeczytać objaśnienie zagadki, co bywa przydatne, jeśli strzelaliśmy na oślep.
Cała gra ma bardzo osobliwy nastrój wynikający z połączenia absurdalnego humoru, budzącej niepokój muzyki i bardzo specyficznej grafiki. Grafika wygląda jak kolorowanka rysowana kredkami świecowymi, postacie i otoczenie są mocno stylizowane na wzór typowych comic-stripów. Całość robi bardzo przyjemne wrażenie i nie miałbym nic przeciwko możliwości pogrania w dalsze części. Niestety w 2018 roku studio Telltale Games padło, a dziś działa jego namiastka uruchomiona przez ludzi, którzy odkupili markę.
Screenshoty własne (głównie z pierwszej części).