Dzień 1c. – Kair
Współczesny Egipt jest teoretycznie republiką, która powstała po zdetronizowaniu wspomnianego wyżej króla Faruka. Panuje tam jakoby demokracja, aczkolwiek forsowanie tego poglądu przez egipskich polityków jest dość kuriozalne, biorąc pod uwagę, że pierwsze prawdziwe wybory miały tam miejsce dopiero w 2005 roku. Początkowo „wybory” prezydenckie miały formę referendum z jednym kandydatem, co na pewno spodobałoby się pewnemu niskiemu polskiemu politykierowi. Pierwsi prezydenci sprawowali urząd dożywotnio i dopiero od Hosniego Mubaraka kadencja prezydenta jest 6-letnia, co nie przeszkodziło mu zdobyć jej przedłużenia czterokrotnie. A za wszystkim i tak stoi egipska armia, będąca ogromną siłą.
Pomijając prezydentów tymczasowych i p.o., do tej pory Egipt miał pięciu szefów państwa, rządzących zasadniczo autorytarnie (może z wyjątkiem numeru 4):
1. Gamal Naser (kadencja 1956-70; przejął władzę od kolegi, Muhammada Nadżiba, z którym wspólnie obalał króla Faruka). Żywił sympatie lewicowe, przeprowadził reformę rolną i inne działania na rzecz zwykłych ludzi, wprowadził system jednopartyjny, w 1956 roku znacjonalizował Kanał Sueski, wcześniej będący pod kontrolą Brytyjczyków. Kanał przynosi ogromne dochody – w roku budżetowym 2022/23 Egipt zgarnął 9,4 miliarda dolarów z opłat przejazdowych (przepływowych?). Zatem to działanie nie przysporzyło Naserowi sympatii Zachodu, a przysporzyło – Związku Radzieckiego. Warto jednak zauważyć, że Kanał Sueski powstał za egipskie pieniądze, a w ręce cudzoziemców przeszedł dopiero po agresywnym przejęciu przez nich większościowego pakietu akcji spółki kanału.
Naser podjął też od dawna planowaną budowę tzw. Wysokiej Tamy, zwanej też Tamą Asuańską – wielkiej zapory na Nilu wzniesionej w latach 1960-70 (więcej przy innej okazji). W 1967 roku, zapewne w wyniku radzieckiej prowokacji, Naser wszczął wojnę z Izraelem, w której po stronie Egiptu stanęła też Jordania i Syria. Była to tzw. wojna sześciodniowa – Izrael błyskawicznie pokonał siły państw arabskich i zdobył wiele terytoriów, np. Półwysep Synaj, Wzgórza Golan, Strefę Gazy i Judeę. Mimo tej klęski Naser rządził jeszcze trzy lata, aż do śmierci na zawał serca.
2. Anwar Sadat (kadencja 1970-81; objął urząd po śmierci poprzednika, co zostało zatwierdzone w ogólnonarodowym referendum). Zawrócił Egipt z kursu na lewo i rozluźnił stosunki ze Związkiem Radzieckim. Najważniejszym wydarzeniem jego prezydentury była wojna Jom Kippur z Izraelem, którą rozpoczął w 1973 roku w celu odzyskania terenów utraconych w wyniku wojny sześciodniowej: Półwyspu Synaj oraz Wzgórz Golan dla Syrii. Podobnie jak w tamtym konflikcie po początkowych sukcesach kontratak izraelski wyparł siły zarówno Egiptu, jak i Syrii. Izraelczycy dotarli nawet na zachodni brzeg Kanału Sueskiego, co zakłóciło żeglugę. Jednak po zawieszeniu broni wycofali się z powrotem na Synaj pod naciskiem społeczności międzynarodowej. Później Sadat podjął rokowania z Izraelem, co zakończyło się porozumieniem z Camp David – ostatecznie Izrael zwrócił Egiptowi Półwysep Synaj, a Sadat wraz z ówczesnym izraelskim premierem Menachemem Beginem otrzymał Pokojową Nagrodę Nobla. W Egipcie uznano go za bohatera narodowego, ale znaleźli się malkontenci niezadowoleni z tego, że Sadat „zniżył się” do pertraktowania z Żydami. Ci też zamordowali Sadata w zamachu 6 października 1981 roku.
3. Husni Mubarak (kadencja 1981-2011; objął urząd po śmierci poprzednika, co zostało zatwierdzone w ogólnonarodowym referendum). Jeden z najdłużej „panujących władców” współczesnego Egiptu. W latach 80. prowadził wiele działań na rzecz najuboższych, np. budował tanie mieszkania i rozwijał darmową służbę zdrowia, ale jednocześnie rozbudowywał tajne służby i inne zamordystyczne mechanizmy. Intensywnie korzystał z pomocy ekonomicznej USA, co powodowało zadłużenie Egiptu – jednak za udział wojsk egipskich po stronie aliantów podczas I wojny w Zatoce Perskiej Egipt uzyskał umorzenie 20 miliardów dolarów długu. Z czasem w państwie zaczęła narastać korupcja, co ostatecznie doprowadziło do ogólnonarodowych protestów w 2011 roku, tzw. rewolucji w Egipcie, w której wyniku Mubarak ustąpił ze stanowiska.
4. Muhammad Mursi (kadencja 2012-13; objął urząd po zwycięstwie w wyborach). Mimo wysokiego wykształcenia, doktoryzowania się na uniwersytecie w Karolinie Południowej (USA) i pełnienia funkcji profesora na Kalifornijskim Uniwersytecie Stanowym sympatyzował z islamistami i należał do islamskiej Partii Wolności i Sprawiedliwości, z ramienia której kandydował na prezydenta. Islamizacja życia w Egipcie za jego kadencji wzbudziła powszechne protesty, wobec czego armia egipska dokonała zamachu stanu i pozbawiła go stanowiska. Mursi przeżył ten epizod, ale później został uwięziony i oskarżony m.in. o szpiegostwo na rzecz obcych państw i ekstremistycznych organizacji islamskich. Zmarł w 2019 roku w trakcie jednej z licznych rozpraw, prawdopodobnie wskutek pozbawienia dostępu do niezbędnej opieki zdrowotnej.
5. Abd al-Fattah as-Sisi, zwany też generałem Sisi (kadencja od 2013 do nadal; objął urząd po wojskowym zamachu stanu i zwycięstwie w wyborach, mając tylko jednego kontrkandydata, który zdobył 3,1% głosów). Podobnie jak Naser, jest czymś w rodzaju dyktatora. Podejmuje wiele przedsięwzięć mających na celu poprawę działania państwa, np. modernizację Kanału Sueskiego poprzez budowę drugiej nitki, co umożliwiło ruch dwustronny i zwiększyło przepustowość kanału. Z inicjatywy Sisiego rozbudowywana jest też sieć dróg w Egipcie i wznoszony jest tzw. Nowy Kair, czyli miasto dla mieszkańców najbardziej zatłoczonych dzielnic Kairu. Jednak za jego rządów trwają prześladowania opozycji i nadal wykonywane są wyroki śmierci.
Ostatni etap krótkiego kursu historii Egiptu 😊 doprowadził nas zatem właśnie do Kairu, który powstał jako muzułmańska osada w X wieku i stał się stolicą kalifatu Fatymidów, a w XVI wieku, po zdobyciu Egiptu przez Turków i przekształceniu go w prowincję imperium osmańskiego, „awansował” na stolicę prowincji. I ten charakter zachował później. Do 1941 roku Kair był uważany za jedno z najpiękniejszych miast na Ziemi, a tzw. Stary Kair – historyczne dzielnice miasta – znajduje się na liście światowego dziedzictwa UNESCO. Do najciekawszych tamtejszych zabytków należą m.in. cytadela zbudowana przez dobrze znanego nam Saladyna (XII w.), znajdujący się w niej Alabastrowy Meczet z XIX w., medresa (szkoła teologii muzułmańskiej) sułtana Hassana (XIV w.), średniowieczny karawanseraj Wikala sułtana Al-Guriego (XVI w.).
Niestety tych zabytków nie było nam dane zwiedzić, bo nasza wizyta w Kairze trwała tylko jeden dzień, przewidziany na obejście piramid, Sfinksa i Muzeum Egipskiego. Mieliśmy za to okazję obejrzeć mniej przyjemną stronę Kairu podczas przejazdów przez miasto. Kair zamieszkuje mnóstwo ludzi ubogich – 2 miliony osób żyją na terenie tzw. „miasta umarłych”, które jest skrzyżowaniem dawnego cmentarza ze slumsami. Całkowita liczba mieszkańców Kairu jest trudna do oszacowania, ponieważ nikt nie kontroluje dokładnie ruchu migracyjnego. Źródła internetowe podają 20-22 miliony, według naszego przewodnika – 26 milionów. Do tego dochodzi 10 milionów samochodów oraz bliżej nieokreślona liczba motocykli, skuterów i tzw. tuktuków. Tuktuk to zasadniczo motocykl przerobiony na dwuślad i wyposażony w budę pasażerską lub platformę ładunkową, a całość ma wielkość mniej więcej volkswagena golfa. Nikt tego nie rejestruje i jest to plaga egipskich ulic.
Nic więc dziwnego, że miasto zatykało się w godzinach szczytu automatycznie, aż prezydent Sisi podjął radykalną decyzję o rozbudowie sieci dróg i ich poszerzeniu. Dokonano tego w sposób brutalnie prosty – przesiedlono ludność z budynków sąsiadujących z dotychczasowymi ulicami i budynki te wyburzono, nierzadko ograniczając to do jedynie części pomieszczeń (jakim cudem reszta wciąż trzyma się kupy, nie mam pojęcia). Niestety przejazd przez tak potraktowane dzielnice miasta przypomina podróż po terenie zbombardowanym, wręcz oczywiste jest skojarzenie z powojennymi zniszczeniami w Polsce. Wszystko to wywołuje w przybyszu bardzo przykre wrażenie i sprawia, że Kair wydaje się koszmarnie brzydki. Za to ulice są rzeczywiście szersze, chociaż korkują się nadal, tylko wolniej.
Jeśli chodzi o zasady ruchu drogowego w Egipcie, to można powiedzieć, że nie ma żadnych. Znaków drogowych jest o wiele mniej niż u nas, każdy jeździ jak chce, wyprzedzanie od prawej i slalomiki są normą. Skręt w lewo u nas wygląda tak, że stoimy i czekamy, aż wszyscy przejadą – wtedy wjeżdżamy i skręcamy w lewo. Natomiast w Egipcie skręt w lewo polega po prostu na wjechaniu na drogę z bocznej i skręceniu w lewo, a wszyscy inni niech się martwią. Przewodnicy turystyczni utrzymują, że mimo tego chaosu w Egipcie jest bardzo mało wypadków drogowych, ale mnie się w to wierzyć nie chce. Z uwagi na to, że tam ubezpieczanie pojazdów nie jest powszechnie praktykowane (ubezpieczonych jest najwyżej 15% samochodów), w razie kolizji sprawa rozwiązywana jest na zasadzie dobrowolności. Liczni świadkowie (bo wszyscy się natychmiast zatrzymują) pomagają ustalić, kto jest winien, a winowajca wypadku płaci poszkodowanemu część pieniędzy, które ten teoretycznie będzie musiał wydać na naprawę swojego auta. Część, więc sporo samochodów wygląda tak jak ten żuk powyżej (jeździ tam sporo aut liczących sobie 30-40 lat).
Takie incydenty nie są w ogóle zgłaszane na policję, więc nie istnieją w statystykach. A poważne wypadki w mieście rzeczywiście zdarzają się rzadko, bo tam się przeważnie „jeździ” w korkach 30 na godzinę.
Dzień zakończyliśmy przejazdem do hotelu, w którym zjedliśmy też kolację, bardzo smaczną w przeciwieństwie do obiadu spożytego między Sfinksem a muzeum w jakiejś średnio wydarzonej knajpce.
W następnym odcinku – Go south, young man!