Dzień 7. Tirasja
Dziś ostatni odcinek wycieczki, a w nim malownicza i klimatyczna wysepka Tirasja (Therasia). Jest drugą stale zamieszkałą wyspą w kalderze, mieszka tam kilkaset osób trudniących się drobnym rolnictwem, rybołówstwem i zawodami związanymi z turystyką (tawerny, pensjonaty, aczkolwiek niewielu turystów przybywa tu na dłużej).
Największa osada, Manolas, znajduje się na klifie nad portem. Prowadzi do niej dość karkołomna ścieżka, a właściwie schody. Można tam wejść na własnych nogach albo wjechać na osiołku (turyści wożą się też na osiołkach między Firą a starym portem). Niestety byliśmy tam za krótko, a upał był wielki, więc pozostaliśmy na poziomie morza.
A na poziomie morza na Tirasji znajduje się port, czy raczej przystań Ormos Korfu (liczba stałych mieszkańców – 5 plus jeden kot). Jest to niesamowicie urokliwe miejsce z wieloma „hangarami” dla łodzi rybackich, kilkoma domkami i mnóstwem tawern i kawiarń. Można tam coś zjeść lub napić się kawy, podziwiając równocześnie niesamowity widok na kalderę.
Droga powrotna prowadziła wzdłuż brzegów Thery (zapomniałem wcześniej napisać, że największa wyspa kaldery nazywana jest po starożytnemu Thera, Santoryn to nazwa całej kaldery). Mogliśmy podziwiać miasteczko Ia od dołu, a potem jeszcze raz przyjrzeć się Firze. Na koniec kolejny raz przejechaliśmy się karkołomną drogą z nowego portu i wróciliśmy do hotelu (oraz na ostatnią kolację, niestety trzecią w tej samej średnio fajnej tawernie).
Następnego dnia czekało nas już tylko wykwaterowanie i przejazd na lotnisko (odległe o 10 minut drogi autobusem). Ogólnie rzecz biorąc wycieczka była świetna – niesamowite widoki w pełni zrekompensowały wszelkie niedogodności i usterki pani pilot. Grecka kuchnia przypadła mi do gustu o wiele bardziej niż włoska (tam wyjątkiem jest oczywiście pizza 😉 ). Jedyną rzeczą, która mi się poważnie nie spodobała, był upał. Na południe Europy i nad Morze Śródziemne zdecydowanie lepiej jechać w innych miesiącach niż lipiec i sierpień.
Na zakończenie obrazek z okolicy, w której stoi hotel Nikos. Gdzieś po prawej za tymi domkami znajduje się lotnisko położone niemal na brzegu morza i mające jeden z najkrótszych pasów startowych (2 km).
I jeszcze zdjęcie Santorynu wykonane z orbity, z ISS, przez Samanthę Cristoforetti (źródło: Astrolife).