
Dzień 7. – przejazd i Enna
Z Palermo przejechaliśmy z powrotem do naszego pierwszego hotelu, żeby tam przespać jedną noc i następnego dnia przejechać znowu pół wyspy do Cefalu, gdzie mieliśmy tydzień obsmażania się. Good planning, RT!
Większość autostrad na Sycylii tak wygląda (jak ktoś jechał kiedyś przez Alpy, to zna ten widok)
W sumie nie ma tu za wiele do pisania. Hotel pod Katanią tylko z zewnątrz wyglądał ładnie, w środku był taki sobie (kto nie miał szczęścia, spał w malutkim pokoiku, nam się akurat udało), jedzenie było w nim arcypodłe. Położenie też takie sobie, wszędzie daleko – natomiast na terenie hotelu było mnóstwo zieleni, w tym opuncje, a bezpośrednio obok niego piękna plaża z widokiem na Etnę.
Przejazd obfitował w piękne widoki, jednak trudno było robić zdjęcia z pędzącego autobusu.
Jednym z ciekawszych punktów na trasie było miasto Enna, znajdujące się na szczycie wzgórza, częściowo na skraju efektownego urwiska. Urwiste stoki otaczają całe wzgórze o obwodzie 5 km, co czyni położenie miasta doskonale obronną pozycją, docenianą od starożytności. Jest to jedna z najtrudniejszych do zdobycia naturalnych fortec na świecie.
Pierwsze ślady osadnictwa na wzgórzu pochodzą z XIV wieku p.n.e. W starożytności miasto słynęło z kultu Demeter/Ceres. W pobliżu Enny znajduje się jezioro Pergusa, uważane za miejsce, w którym Hades porwał Korę, później zwaną Persefoną. Przy jeziorze jest też jaskinia będąca wejściem do świata podziemnego 🙂
Bardzo żałuję, że nie zwiedziliśmy tego miasta, jest w nim mnóstwo ciekawych zabytków, m.in. zamek Castello di Lombardìa, katedra, kościół św. Franciszka i bramy dawnych murów miejskich.