Dzień 4. Paros/Parikia
Kolejny dzień zajęła całodzienna wycieczka na Paros z wykorzystaniem statku kursującego tak samego jak w dniu 3. – standardowa trasa turystyczna Naksos-Paros-Delos-Mykonos-Paros-Naksos. Tym razem jednak był to statek typu katamaran z o wiele bardziej kozackim kapitanem. A może też i wiatr na morzu był silniejszy. W każdym razie w trakcie powrotu telepało nami naprawdę mocno (jeśli ktoś cierpi na chorobę lokomocyjną, to na Cykladach przed rejsami mniejszym statkiem lepiej sobie załatać żołądek jakimś awiomarinem).
Jak widać na mapce, Paros jest największą z grupki czterech wysepek leżącej na zachód od Naksos. Tak jak poprzedniego dnia, przypłynęliśmy do znajdującej się w zatoczce na północnej wybrzeżu Naousy, potem pojechaliśmy do stolicy wyspy o nazwie Parikia (zwanej też Paros, na zachodnim wybrzeżu), a potem wróciliśmy do Naousy na lunch i plażowanie. W dzisiejszym odcinku Parikia, w jutrzejszym Naousa, ale nie mam pewności co do niektórych zdjęć, bo mój aparat miał jakieś problemy ze zmianą strefy czasowej – tak czy siak jest to ta sama wyspa 😉
Paros była jedną z trzech wysp, po których trochę pojeździliśmy, i całej wycieczce podobała się najbardziej, choć nie ma tu aż tak efektownych widoków jak santoryńska kaldera. Jest na niej jednak o wiele więcej zieleni, a także piękne plaże. Ponadto Paros słynie z marmuru i jego kawałki, ładnie oszlifowane przez fale, można znaleźć nawet na plaży. Miałem pewne obawy, czy dam radę je przewieźć, no ale były trochę mniejsze niż wypchany niedźwiedź, którego kiedyś widziałem na wystawie materiałów skonfiskowanych na lotnisku Rodos, więc nikt nie robił problemu.
Marmur paryjski stanowił źródło bogactwa wyspy już w starożytności. To właśnie z paryjskiego marmuru jest wykuta Wenus z Milo (prawidłowo: Afrodyta z Melos – jest to grecki posąg, więc właściwsze jest greckie nazewnictwo). Z niego wykonano także wiele innych dzieł, np. Kronikę paryjską, czyli stelę z III w. p.n.e., przedstawiającą wydarzenia mityczne i historyczne (dziś znamy dwa jej fragmenty, jeden jest w Oksfordzie, a drugi w muzeum na Paros). Ten ważny zabytek jest ważnym źródłem dla chronologii Hellady między VI a III wiekiem p.n.e. Jak w większości dużych miast na Cykladach, w Parikii znajduje się zamek zbudowany przez Wenecjan – tradycyjnie, z wykorzystaniem „niepotrzebnych” starożytnych budowli lub ich ruin.
Wenus z Milo jest posągiem hellenistycznym z końca II wieku p.n.e., jedną z najsłynniejszych rzeźb świata (obecnie w Luwrze). Przedstawia półakt młodej kobiety o idealnej urodzie i jest prawdopodobnie dziełem Aleksandrosa z Antiochii (część archeologów kwestionuje to, iż posąg przedstawia boginię miłości i uważa, że jest to jakieś lokalne bóstwo). W pierwotnym kształcie być może miała lewą dłoń wspartą na kolumience stanowiącej część posągu. Mało kto wie jednak, że w momencie odnalezienia przez greckich rolników w 1820 roku marmurowa Afrodyta miała obie ręce i cokół z podpisem twórcy. Mieli na nią chrapkę Francuzi, jednak wysepka Melos na Morzu Egejskim znajdowała się wtedy jeszcze w sferze wpływów tureckich. Podobno w trakcie załadunku ważącego pierwotnie ponad tonę posągu na statek wybuchła awantura między Francuzami a oddziałem wojsk tureckich i w jej wyniku rzeźba utraciła ramiona, które porwali i wywieźli Turcy (dalszy ich los nie jest znany). Cokół, oddzielony od reszty, znajduje się natomiast w Luwrze.
Na Paros mieszkała też wspomniana pani Manto, której dwa okręty korsarskie broniły okolicznych wysp (m.in. Mykonos) przed Turkami. Na jej domu znajduje się tablica pamiątkowa, ale z pomników widzieliśmy w Parikii akt kobiecy w stylu Picassa i „pomnik Alliexpress” (te paki są z marmuru!).
Jednym z ważniejszych zabytków Parikii jest Panagia Ekatontapiliani (dosł. „kościół tysiąca drzwi”) – kompleks obejmujący kościół, kilka kaplic, baptysterium (pomieszczenie do chrztu) i otaczające go budynki z dawnymi celami mnichów. Wznoszenie tych zabudowań rozpoczęto w 326 roku n.e., jeszcze zanim chrześcijaństwo stało się religią państwową cesarstwa rzymskiego. Fundatorką kościoła była podobno św. Helena, matka Konstantyna Wielkiego, która zatrzymała się na wyspie w trakcie pielgrzymki do Ziemi Świętej. Obiekt został poważnie uszkodzony przez trzęsienie ziemi w XVIII wieku, które spowodowało przekrzywienie wielu elementów i opadnięcie pokrytego freskami tynku ze ścian.
Kotów na wyspie jest mnóstwo – ten śpiący jest ze sklepu z pamiątkami, w którym kupiliśmy magnesy w formie marmurowych otoczaków z namalowanymi kotkami. Dochód z ich sprzedaży idzie na fundację pomagającą cykladzkim kotom.