Dziś odcinek im. Douglasa Adamsa, czyli 42. Larimar, który przelotem się już pojawił, ale jest taki ładny, że trzeba wrzucić więcej zdjęć. Mineralogicznie jest to bardzo rzadka niebieska odmiana minerału zwanego pektolitem, o wzorze NaCa₂Si3O8(OH). W larimarze zamiast wapnia jest miedź i stąd niebieskie zabarwienie. Aktualnie znane jest tylko jedno miejsce występowania larimaru, mianowicie Dominikana na Karaibach. Po raz pierwszy znaleziono go w 1916 roku, ale ponieważ odkrywca nie otrzymał od rządu Dominikany pozwolenia na poszukiwania, larimar poszedł w zapomnienie i ponownie został odkryty w 1974 roku. Znaleziono go na plaży, a nazwę znalazca utworzył z połączenia imienia swojej córki Larissy i hiszpańskiego słowa mar, czyli morze.
Twardość larimaru w skali Mohsa wynosi 4,5-5. Wartość kamienia jest tym większa, im ciemniejsze zabarwienie, jednak ta niebieska barwa larimaru jest wrażliwa na światło i ciepło, pod wpływem których blednie. Brednie ze stron szamańskich na temat larimaru są wielce zajmujące – nazywany jest tam kamieniem Atlantydy i minerałem Ery Wodnika. Pomaga praktycznie na wszystko, począwszy od ran emocjonalnych po gardło i nadciśnienie, łagodzi infekcje płuc, gardła i stany zapalne w obszarze głowy, ból kości, stawów, rwę kulszową czy problemy trawienne, usuwa ciąże, krawaty wiąże. Słowem – lekarze na zasiłek, a my wszyscy kupujemy larimar.
A tu mój własny egzemplarz, który dostałem w prezencie od mojego kolegi z liceum, Krzyśka Jachyma. Aktualnie Krzysiek mieszka z rodziną w Dominikanie i zajmuje się turystyką. Jeśli ktoś chciałby odwiedzić ten kraj, to bardzo polecam skorzystanie z usług Krzyśka – to naprawdę solidny fachowiec.
[Zdjęcie wiodące – Peter Cristofono za pośrednictwem mindat.org]