Krzywawe zwierciadło

Literatura podróżnicza ma to do siebie, że czasem tyle samo mówi o opisywanych krajach, co o autorze lub autorce. I to jest właśnie przypadek książki „Rumunia. Pęknięte lustro Europy” Doroty Filipiak.

Kupiłem tę publikację oczywiście po to, by się czegoś nowego dowiedzieć o Rumunii – i ten cel rzeczywiście pozwoliła mi osiągnąć. Jest napisana dobrą polszczyzną, interesująca, choć może miejscami zbyt pobieżna, a przynajmniej zbyt pośpiesznie przeskakująca do kolejnego zagadnienia. Nie drażni mnie pewna egzaltacja ani brak obiektywizmu autorki – w końcu książka zrodziła się z miłości do Rumunii, zresztą dzięki temu przyjemnie się ją czyta.

Ale jest pewien problem. Z dość licznych wtrętów osobistych wyziera, przyznam, nie do końca fajny obraz osób, dzięki którym „Pęknięte lustro Europy” powstało. Wyziera z niej np. niechęć do masowego turysty, który ośmielił się, profan, przejąć miejsca niegdyś prawie nieznane (i przy okazji pozbawił autorkę miłego poczucia elitarności). Jako człowiek będący najczęściej właśnie masowym turystą chciałem delikatnie nadmienić, że wiele interesujących miejsc ocalało albo funkcjonuje, niestety, właśnie dzięki masowej turystyce – a konkretnie dzięki przynoszonym przez nią pieniądzom. Pożytek z pięknego miejsca, o którym mało kto wie, jest właśnie taki – to znaczy mały.

Ale gdyby rzecz się do tego ograniczała, byłoby pół biedy. W końcu sam nie przepadam za dreptaniem w tłumie. Fotografując odwiedzane miejsca zawsze staram się ograniczyć do minimum liczbę współturystów w kadrze. Co nie zawsze jest możliwe. Zdjęcia Kinkaku-ji w Kioto udało mi się zrobić bez ludzi dzięki przewadze wzrostu, ale już Zakazanego Miasta, Pałacu Letniego w Pekinie albo Taorminy nie sposób.

Niestety, gdy autorka opisuje okoliczności swoich podróży, budzi się we mnie lekkie przerażenie. Mniejsza o tym, że jako osoba jeżdżąca samochodem po Polsce (jako pasażer, ale to nieistotne) dość często od kilku dekad dokładnie widzę, że kondycja polskich dróg (oczywiście nie wszystkich, ale przynajmniej tych ważniejszych) jest bardzo przyzwoita, jeśli nie bardzo dobra. Wybudowano np. wiele obwodnic miast, co mocno przyśpiesza podróż. No ale autorka obowiązkowo narzeka na stan dróg – tych w Polsce, ale nie w Rumunii. Tam dziury, które w wielu miejscach przetrwały od epoki Ceaușescu do końca minionej dekady, są usprawiedliwione.

Ważniejsze jest jednak, że autorka i jej partner-kierowca w zasadzie nie lubią niczego, co na drogach poza nimi się pojawia. Ruchu lokalnego, pieszych, świateł, rond, a już najbardziej oczywiście znaków, przepisów ruchu i egzekwującej ich przestrzeganie policji. Słowem – wszystkiego, co utrudnia im jazdę z upragnioną przez nich, aczkolwiek niekoniecznie rozumną prędkością. Widuję tego typu kierowców na drogach bardzo często: slalomiki, zajeżdżanie drogi przy wyprzedzaniu w nieodpowiednich miejscach, siedzenie na tylnym zderzaku na lewym pasie itp. patologie. O nagminnym przekraczaniu dozwolonej prędkości już nawet nie wspomnę.

Książka ma jeszcze jedną poważną wadę, mianowicie źle dobrane zdjęcia. Wydaje mi się, że w książkach podróżniczych zdjęcia powinny jednak ilustrować opisywane miejsca, przy najmniej po części. Tymczasem w „Pękniętym lustrze Europy” fotografie wydają się dobrane przypadkowo i ułożone kompletnie chaotycznie, jakby w luźnym jedynie związku z tekstem. I jest ich za mało, jednak zapewne gdyby było ich więcej, książka musiałaby być jeszcze droższa. I tak 45 zł za niecałe 280 stron wydaje mi się ceną dość wygórowaną, ale przynajmniej zdjęcia są znakomitej jakości.

Ktoś mógłby powiedzieć – nie rozumiem tych narzekań, przecież w każdej chwili możesz sobie wrzucić tę czy inną miejscowość w Google’a i zobaczyć zdjęcia. To prawda, robiłem tak kilkakrotnie. Jednak kiedy książka, za którą zapłaciłem, zmusza mnie szperania w Internecie, budzi się we mnie wątpliwość, czy nie mogłem zastosować szperania w Internecie ZAMIAST kupować tę książkę.

Dorota Filipiak, RumuniaPęknięte lustro Europy, Wyd. Paśny Buriat, Kielce 2021.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *