Jak nie wznawiać bardzo starych książek

Basil Hall Chamberlain, Mity Ajnów, tłum. Adrianna Wosińska, Wydawnictwo Kirin, wyd. II, Bydgoszcz 2024

Z niewiadomych przyczyn Wydawnictwo Kirin, specjalizujące się w kręgu kulturowym Japonii (choć może nie do końca w literaturze japońskiej, bo sporą część jego katalogu stanowią przekłady z angielskiego), postanowiło przyswoić polskiemu czytelnikowi liczącą blisko 150 lat pozycję na temat Ajnów. W wydawaniu starych książek nie ma nic złego (w końcu opublikowana przez Kirin kilkanaście lat temu Yotsuya Kaidan w wersji Benneville’a z 1916 roku jest bardzo interesująca), jednak gdy tematyka zatrąca o etnografię, bardzo stare książki miewają wady, które godzi się skomentować w obecnych czasach, charakteryzujących się zupełnie innym podejściem.

Co najmniej do połowy ubiegłego stulecia autorzy europejscy, zwłaszcza wywodzący się z Europy Zachodniej (a w szczególności – jak w tym przypadku – z Wielkiej Brytanii), mieli skłonność do traktowania obcych, egzotycznych i „mniej cywilizowanych” ludów protekcjonalnie, jeśli nie z poczuciem wyższości. I takie podejście można łatwo znaleźć w książce Chamberlaina, choćby we wprowadzeniu (napisanym przez innego znanego naonczas antropologa, Edwarda Burnetta Tylora): czytamy tam o „bezradnych” Ajnach i ironicznie przedstawionej skłonności Ajnów do sake. Tylor wspomina nawet o „rasie aryjskiej”, które to pojęcie pod koniec XIX wieku było normą i nie budziło większych emocji, ale w drugiej dekadzie XXI wieku wymaga już skomentowania przez tłumacza. Niestety tego typu przypisów Adrianna Wosińska w książce nie umieszcza, znajdziemy tylko jej nieliczne przypisy o charakterze językowym.

Również sam autor zbioru pozwala sobie na deprecjonujące komentarze w swoich „Wstępnym uwagach”. Czytamy tam np.: „Ajnowie stoją zbyt nisko w rozwoju cywilizacyjnym, by mieć pojęcie na temat wykwintnej sztuki konwersacji” (sic!). Szczególny uśmiech budzi to w zestawieniu z następnym zdaniem: „Gdy więc skończą się tematy połowów i pogody, europejski gość zatrzymujący się w ich posępnych, brudnych, nadmorskich przyczółkach…” Toż głównym tematem owej „wykwintnej konwersacji” w pełnych obłudy czasach wiktoriańskich była właśnie pogoda! Oraz banalna literatura.

Zapewne też wioski Ajnów były posępne i brudne, ale przecież to samo można było wtedy powiedzieć o Londynie, duszącym się w smrodzie końskiego łajna i tłustym od sadzy dymie z tysięcy kominów. Londyński smog zaczął poważnie szkodzić mieszkańcom miasta już w połowie XVII wieku, a w XIX zabijał regularnie, zyskując sobie „zabawną” nazwę pea soup fog, czyli  „mgła [gęsta] jak grochówka”. Jeszcze w grudniu 1952 roku doszło w Londynie do ataku zanieczyszczenia powietrza zwanego Great Smog of London, kiedy to smog uśmiercił ponad 10 tysięcy ludzi i przyprawił o choroby układu oddechowego 100 tysięcy!

Kolejny uśmiech politowania budzą informacje o „nieprzystojnych treściach” i osobnym wydaniu części opowieści Ajnów „w wersji zmienionej, ocenzurowanej i przystosowanej dla oczu i uszu niewinnych istot”. Przez tę samą wiktoriańską hipokryzję i zakłamanie wiktoriańskich archeologów większość ludzi do dziś nie ma pojęcia, jak wyglądało np. życie mieszkańców starożytnego Egiptu (panowała tam swoboda seksualna, seks był łatwo dostępną zabawą, pojęcie wierności seksualnej nie istniało).

Polski wydawca niestety postanowił pozostawić te wprowadzające rozdziały bez zmian, choć wystarczyłoby, gdyby np. tłumaczka streściła zawarte w nich INFORMACJE, pomijając szowinistyczne wtręty brytyjskich uczonych… Sam wydawca też popełnił pewną drobną manipulację, nadając książce tytuł „Mity Ajnów”, choć w oryginale jest ona zatytułowana „Aino Folk-Tales”, czyli „Bajki ludowe Ajnów”. No ale „mity” brzmią poważniej, bardziej naukowo i bezstronnie.

Trzeba oczywiście stwierdzić, że ajnuskie opowieści zebrane przez Chamberlaina nie stanowią zaawansowanej, wybitnej literatury. Są to jeszcze prostsze i krótsze opowiastki niż większość historii zamieszczona w „Baśniach japońskich” (także Wydawnictwa Kirin), tyle że zamiast propagowania buddyzmu, obowiązkowości i kodeksu samuraja propagują animizm i kult przodków, a także próbują rozciągnąć swój umoralniający wpływ na niewierne lub nieposłuszne żony, brutalnych mężów oraz potencjalnych przestępców. Wspomniana przez świętoszkowatego autora „nieprzyzwoitość” nienadająca się dla oczu maluczkich ogranicza się do kilkukrotnych wzmianek o spółkowaniu, paru żartów fekalnych oraz jednej opowiastki o wieszaniu prania na wydłużonym penisie. Nic, co mogłoby wywołać choćby cień rumieńca na policzkach współczesnego odbiorcy romantasy.

Pozostaje pytanie, dlaczego w ogóle wydawać taką ramotę w XXI stuleciu? W latach 80. i na początku 90. ukazało się w Polsce kilka znakomitych publikacji specjalisty od Japonii i Ajnów, Alfreda Majewicza. Były to „Japonia późnych lat okresu Meiji oczyma Bronisława Piłsudskiego”, ale przede wszystkim „Dzieje i legendy Ajnów” (1983), „Ajnu. Lud, jego język i tradycja ustna” (1984) oraz „Dzieje i wierzenia Ajnów” (1991). Wznowienie „Dziejów i legend” lub „Dziejów i wierzeń” przyniosłoby polskiemu czytelnikowi o wiele więcej pożytku. Choć zapewne wymagałoby od wydawcy zainwestowania większych środków w pozyskanie praw wydawniczych niż przełożenie XIX-wiecznej broszury z angielskiego.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *