PC, iOS, Android, Mac OS, Linux, PlayStation 4, Xbox One, Nintendo Switch
W dzisiejszym odcinku wykonujemy powrót do korzeni gatunku RPG. I to powrót wielotorowy, bo po pierwsze gry z serii „…of Pen and Paper” (z 2013, 2015 u i 20178 roku) mają skrajnie oldschoolową pikselowatą grafikę, a po drugie – naśladują formułę pierwowzoru, czyli papierowych gier role playing. Do tego stopnia, że – jak widać na screenshotach – na ekranie widzimy samych graczy i mistrza gry.
Nie lubię jaskrawych kolorów i pikselozy (te gry wyglądają jakby miały grafikę EGA 16 kolorów w rozdzielczości 320×200, tryb true pixel oznacza, że na monitorze 4K gra wyświetlana jest w oknie wielkości przysłowiowego znaczka pocztowego), dlaczego więc piszę o tych grach w serii o moich ulubionych tytułach? Ano dlatego, że inne zalety przeważają te wady (których zresztą spora część graczy za wady nie uzna).
Seria ma turowy tryb walki oraz bardzo sympatyczny system ekwipunku i rozwoju postaci. Za pokonywanie potworów i wykonywanie misji otrzymujemy punkty doświadczenia, a jak awansujemy na wyższy poziom, to prócz wzrostu liczby punktów zdrowia i energii otrzymujemy punkt umiejętności, umożliwiający kupowanie i rozwijanie ataków specjalnych, zaklęć i efektów pasywnych. Podczas walki widzimy kolejność działania naszych postaci i przeciwników (zależy ona od stosunku inicjatywy bohaterów do wrogów), przez co opłaca się myśleć taktycznie i np. atakować tych wrogów, którzy jeszcze w danej turze nie wykonali ruchu.
Przede wszystkim jednak atutem serii „…of Pen and Paper” (trzecia gra to „Galaxy of Pen and Paper”, w settingu SF) jest humor. Najbardziej ubawią się oczywiście osoby znające papierowe RPG albo MMORPG, ale wiele żartów trafi do każdego (trzeba znać obce języki, wersji polskiej brak). Twórcy wykpiwają wiele klasycznych schematów RPG. Np. zwykle na początku takich gier wykonywało się proste misje wymagające walki z najłatwiejszymi przeciwnikami – zwykle było to zadanie polegające na oczyszczeniu piwnicy ze szczurów. I taką misję otrzymujemy także tu, tylko że okazuje się, iż nie walczymy ze szczurami… tylko z pułapkami na szczury. Inna początkowa misja w grach RPG często polegała na zbieraniu jabłek. I takie zadanie również tu wykonujemy. O jabłka prosi nas panna w kostiumie kąpielowym z liści, jabłka „wypadają” z węży, a jak przychodzimy z nazbieranymi, to się dowiadujemy, że ona dostała już jabłko od węża, a za chwilę razem z chłopakiem urządzają „bielizna-party”. Czy trzeba dodawać, że mają na imię Adam i Ewa?
Fabuła jest banałem RPG-owym w świecie fantasy, rasy i profesje są całkowicie standardowe (ludzie, elfy i krasnoludy oraz paladyn, wojownik, kapłan, mag itd.). Ale podczas tworzenia postaci prócz tego mamy jeszcze klasę, która odzwierciedla to, kim gracze są w rzeczywistym świecie: bogaty dzieciak, hipster, gotka, cheerleaderka, szkolny kujon (ten ma okularki i fartuch). Klasa decyduje o kolorze kości, jakimi „rzuca” postać w grze, ponieważ w wielu przypadkach widzimy wykonywanie rzutów na odporność itp. (klasycznie, mamy kości czerwone, zielone i niebieskie). Dowcipy regularnie przebijają „czwartą ścianę”, potwory czynią aluzje do świata rzeczywistego, pojawiają się postacie znane z filmów i książek fantasy – to wszystko daje mnóstwo dobrej zabawy. Miłośnik RPG, obojętnie, czy papierowego, czy komputerowego, powinien w to zagrać koniecznie.
Screenshoty własne.