Po tym, jak obserwacje zaćmienia Słońca w 1919 roku potwierdziły prawdziwość teorii względności, Einstein stał się pierwszym „naukowym celebrytą”. Czasem jednak dbał o zachowanie incognito:
„Podczas krótkiego wypadu do Pragi, obawiając się, że jacyś oficjele albo zwykli łowcy sensacji zechcą go fetować, postanowił zatrzymać się u swojego przyjaciela Philippa Franka i jego żony. Kłopot w tym, że Frankowie mieszkali w służbowym mieszkaniu przy laboratorium fizycznym, w którym kiedyś pracował też Einstein. Z brak wolnego łóżka położył się spać na sofie. „To nie było zapewne odpowiednie miejsce dla tak sławnego człowieka – wspominał Frank – ale odpowiadało jego upodobaniu do prostego życia i sytuacji naruszających towarzyskie konwencje”.
Einstein uparł się, by po drodze z kawiarni zrobić zakupy na obiad, żeby pani Frank nie musiała chodzić po sklepach. Kupili cielęcą wątróbkę, którą pani Frank zaczęła gotować na palniku bunsenowskim w kącie laboratorium. Nagle Einstein zerwał się na równe nogi. „Co pani robi?! Gotuje pani wątróbkę w wodzie?” Pani Frank przyznała, że owszem. „Ale temperatura wody jest zbyt niska! – zaprotestował uczony. – Powinna pani użyć masła albo innego tłuszczu”. Od tej pory pani Frank mawiała, że wyższość wątróbki smażonej nad gotowaną wynika z „teorii Einsteina”.”
[źródło – Walter Isaacson, „Einstein” (biografia, według której nakręcono serial „Geniusz”)]