Znany przede wszystkim z alchemii bezoar miał być pierwotnie w cyklu o minerałach, ale ponieważ nie ma oczywiście nic wspólnego z minerałami, więc ostatecznie trafił do cyklu ciekawostkowego. Właściwie wziąłem go na warsztat głównie dlatego, by zacytować opis z Nowych Aten, hecny jak zawsze (u x. Chmielowskiego znalazł się wśród kamieni):
BEZOAR jest słowo Hebrajskie, sonat jedno co i te słowa: veneni Dominus, że kamień ten przeciwko wszelkim pollet truciznom. Jonstonus z Autorów genesim jego tak wywodzi, że Jeleń w kratach Orientalnych staremi przyciśniony Laty, aby odmłodniał nieco, węże z jam, ducha w siebie ciągnieniem nad jamą wyciąga i pożera in copia, potym w wodę jaką głęboką wstąpiwszy, poty stoi, póki aż ten jad z łzami nie wyjdzie przez oczy. Z tych łez Kamień się formuje i zaraz, od pilnujących na to, wzięty bywa. Tenże twierdzi znowu o innym sposobie, że jeleń lat życia mając sto, jakiś humor z Oczu wypuszcza, który mu jako sopel pod oczyma do kości przywiera i dziwnie twardnieie, extraordynaryjną w sobie mając letkość. Innych tandem zdanie, & quidem pozorniejsze, że ten kamień rodzi się w żołądku Kóz Perskich, Indyjskich i Moluckich i w Peru. Cnota jego ta najchwalebniejsza, że wszelką wyprowadza truciznę i na nie pomaga. Co pochodzi z Ziół lekarskich, ktoremi namienione żyją Kozy. Kamień ten składa się z warstw, jako Cybula z łupin, jednę warstwę zdarszy, druga następuje jaśniejsza, co raz od wierzchnich; w pośrzodku jest jak dęty, prochu tejże substancji z kamieniem pełny.
W rzeczywistości bezoar nie ma nic wspólnego z minerałami. Jest to kulisty twór, powstający w przewodzie pokarmowym z niestrawionych cząstek pożywienia, głównie roślinnego, sierści lub włosów, a u ludzi czasem także z niektórych leków i suplementów diety.
Do bezoarów zaliczają się też kocie kłaczki, a ponieważ trichobezoar (czyli bezoar z sierści lub włosów) może zatkać światło przewodu pokarmowego, długowłose koty warto odkłaczać za pomocą odpowiednich preparatów. Podobno niektóre karmy zawierają też substancje odkłaczające, ale nie wiem, ile jest w tym prawdy, a ile marketingu. Osobna sprawa to syndrom Roszpunki, niedrożność jelit wywołana u człowieka przez trichobezoar powstający wskutek zjadania włosów. Jest to schorzenie bardzo rzadkie, ale niebezpieczne i zwykle wymaga interwencji chirurga.
Bezoary mogą się też tworzyć ze spożytych niedojrzałych owoców drzew z rodzaju Diospyros (hurma); leczy się je coca-colą (trzylitrowy wlew „od tyłu”), ale często też trzeba je usunąć operacyjnie. Ostatnio niestety coraz częściej spotyka się u dzikich zwierząt „bezoary” z tworzyw sztucznych, powstające wskutek połykania śmieci. Opisano np. przypadek kaszalota, który miał w przewodzie pokarmowym 100-kilogramową kulę takich odpadów.
Nazwa „bezoar” pochodzi od arabskiego pād-zahr, co oznacza „odtrutka” i wiąże się z tym, że przez długi czas uważano bezoary za uniwersalne antidotum na wszystkie trucizny. Motyw ten pojawia się także w cyklu powieści o Harrym Potterze, gdzie Snape dręczy Harry’ego pytaniami o bezoar już na pierwszej lekcji eliksirów. Temat powraca w tomie „Harry Potter i Książę Półkrwi”, w którym Harry ratuje Rona przed śmiertelną trucizną, podając mu bezoar.
Jako pierwszy opisał bezoar w XII wieku andaluzyjski (a to oznaczało wtedy: arabski) lekarz Ibn Zuhr, jednak jest możliwe, że wzmianki o tej substancji pojawiały się już we wcześniejszych arabskich pismach alchemicznych. Źródłem pogłoski o antytoksycznym działaniu bezoaru wynikają prawdopodobnie z filologicznego nieporozumienia. Otóż bezoary szczególnie często występują u kóz bezoarowych, który to gatunek nazywa się po persku markhor, co może też oznaczać „zjadacza węży”. Stąd już niedaleko było do wniosku, że skoro kozy te zjadają węże, to muszą być odporne na ich jad, ergo pozyskane od nich bezoary będą stanowić odtrutkę (w rzeczywistości kozy bezoarowe, jak wszystkie przeżuwacze, są roślinożerne).
Właściwości lecznicze bezoaru zostały sprawdzone eksperymentalnie w XVI wieku przez francuskiego lekarza Ambroise’a Paré, kiedy to kucharz królewski został przyłapany na kradzieży sreber i miał zostać powieszony. Zgodził się jednak na otrucie w celu zbadania bezoaru, zapewne w nadziei, że stanowi on rzeczywiście antidotum. Zatem spożył truciznę, a potem Paré podał mu bezoar. Wynik testu był negatywny.
Dalsze badania przeprowadzone już XX wieku wskazały, że z tym bezoarem jako odtrutką mogło być jednak coś na rzeczy. Ustalono, że składniki bezoaru mogą wiązać jony arsenianowe, więc rzeczywiście może on chronić przed otruciem arszenikiem.
Przez wiele lat bezoary stanowiły obiekt kolekcjonerski i trzymano je w przeróżnych gabinetach osobliwości. Ponieważ można je polerować do połysku, w pewnym momencie zaczęto jest stosować (oczywiście jako kaboszony) w jubilerstwie. I dziś można zakupić przez Internet całe mnóstwo różnych precjozów z bezoarami, np. na Etsy.
W kulturze popularnej bezoary występują – prócz kontekstu alchemicznego – także w niektórych grach komputerowych, np. w Terrarii (tam również chronią przed truciznami).
Bardzo mnie ciekawiło, czy nasze ulubione w cyklu mineralnym strony kamiennomagiczne zauważają coś tak w sumie obrzydliwego jak bezoar. Okazało się jednak, że nie. Może i nie powinno to dziwić, jednak jest to taka stracona szansa! Bezoar mógłby być „kamieniem” sakry czakralnej, to jest ten, czakry sakralnej, która gdzieś w okolicy jelit (albo ich ujścia) się znajduje. Mógłby – na zasadzie przeciwieństwa – chronić przed blokadą umysłową lub uczuciową. Oraz przed zatwardzeniem.
[zdjęcia z różnych stron internetowych, przedostatnie z Christie’s]