Dzień 3. – Zaćmienie w Fudżajrze, przejazd na zachód, Muzeum Kultury Islamskiej
Trzeciego dnia miało miejsce to nietypowe szczęście, o którym wiedziałem już przed wyjazdem. Otóż nastąpiło zaćmienie Słońca (obrączkowe) i to – niewiarygodnym fuksem – widoczne akurat z terenu Emiratów i okolic! Wcześniej parę się przytrafiło w moim życiu, ale jakoś bez okazji, by je zobaczyć. Najbardziej żałuję tego z lat 70. – chodziłem wtedy do podstawówki, ale dyrekcja mojej raczej kiepskiej szkoły nie była na tyle mądra, by skorzystać z okazji do zainteresowania uczniów astronomią. W każdym razie może jednak ta Fudżajra na początek nie była taka zła, bo ma wybrzeże zwrócone na wschód i mogliśmy podziwiać zaćmienie właśnie po wschodzie Słońca.
Na wprost naszego hotelu znajdowała się Snoopy Island, a w każdym razie jedna z tych wysp o kształcie Snoopy’ego, pieska z Peanutsów. I właśnie nad nią odbyło się zaćmienie, które trudno jednak fotografować bez odpowiedniego sprzętu (potem się dowiedziałem, że ponoć świetnie wychodziły zdjęcia z komórek, jednak osoba, którą prosiłem o podesłanie, jakoś o tym zapomniała 🙂
Potem ruszyliśmy na zachód, do Dubaju. A właściwie przez Dubaj tylko przejechaliśmy, dążąc najpierw do Szardży, małego emiratu na północ od Dubaju, Po drodze na jednym z postojów mogliśmy się przejść wzdłuż przydrożnego targowiska (w zasadzie ono się znajdowało przy stacji benzynowej i ciągnęło chyba na parę kilometrów). Dużo owoców i innego jedzenia, ale także sprzętów domowych i pięknych dywanów.
Dubaj i Szardża, no cóż, to już jest nowoczesność pełną gębą, całe stada wysokościowców, drogi po sześć pasów w jedną stronę (mimo to zakorkowane) i metro, które ciągnie się od miasta Dubaj aż do granicy z emiratem Szardża, za którą jest zaraz stolica emiratu, nosząca taką samą nazwę. Mnóstwo ludzi pracujących w Dubaju mieszka w Szardży, bo tam jest o wiele taniej (ale alkohol zakazany – tam właśnie można oberwać mandat jedynie za posiadanie piwa w reklamówce). Przykładowo z Burdż Kalifa do Muzeum Kultury Islamskiej w Szardży jest około 30 km.
I w godzinach szczytu ta dwunastopasmówka się zatyka. Gdyby metro dochodziło do samej Szardży, dużo pracowników mogłoby dojeżdżać do Dubaju właśnie nim. No ale władze Szardży stoją twardo na stanowisku, że skoro metro byłoby dla ludzi pracujących w Dubaju, to niech je zbuduje Dubaj, a poza tym jeszcze coś tam (bo Dubaj w sumie nawet by to metro zbudował, ale jeszcze jakiś punkt sporny się tam plącze).
Muzeum Kultury Islamskiej w Szardży jest nawet dość ciekawe. Znajduje się tam też polski akcent – sala poświęcona meczetom z całego świata zawiera fotografie polskiego meczetu w Kruszynianach, najstarszego zachowanego meczetu tatarskiego, w województwie podlaskim. Prócz tego makiety niezliczonych arabskich wynalazków, a w szczególności szklanego sprzętu laboratoryjnego. Tradycja alchemiczna wywodzi się bowiem właśnie od Arabów i to z języka arabskiego pochodzi np. słowo „alkohol”. Tylko że Arabowie nazywali tak – a konkretnie al-kohol – proszek diamentowy. I dopiero przyziemni europejscy alchemicy przenieśli tę nazwę na produkt destylacji – wykonywanej zresztą za pomocą sprzętu wynalezionego przez Arabów.
Muzeum z zewnątrz… …i w środku Replika Czarnego Kamienia z Kaaby, znajdującego się w Mekce. „Szkło laboratoryjne”
Z muzeum zawieziono nas na jeden z miejscowych suków, czyli targowisk, o nazwie Souq al Masqoof, w którym sprzedaje się głównie wyroby ze złota. Drogie to wszystko jak cholera i przeważnie ostentacyjnie krzykliwe, bo taki już jest miejscowy gust. W pobliżu znajdował się też efektowny maczet Al Zahra.
Okoliczna zabudowa Meczet Al Zahra Stanowisko tankowania samochodów elektrycznych Suk z mniej efektownej strony A tu z bardziej efektownej. Budynek będący po prostu galerią handlową jest stylizowany na tradycyjną zabudowę, stąd repliki zbędnych tu „wież wiatrowych”.
Z Szardży pojechaliśmy jeszcze kawałek na północ do miasta Adżman, stolicy emiratu Adżman, w której zwiedzaliśmy Fort Adżman. Jeśli chodzi o nazwy, to panuje tam rzeczywiście niezwykła pomysłowość. Fort zbudowano pod koniec XVIII wieku; jego „wieża wiatrowa” jest najstarszą tego typu budowlą na terenie emiratów. A co to jest „wieża wiatrowa”? Ano jest to popularna w tamtym regionie prosta forma klimatyzacji. Wysoka konstrukcja dzięki wiatrowi i różnicy temperatur wytwarza ciąg powietrza i chłodzi mieszkańców pomieszczeń.
Aż do 1967 roku fort stanowił siedzibę władców Adżmanu, później przenieśli się oni do wygodniejszego, nowocześniejszego budynku. W forcie urządzono komisariat policji, ale na początku lat 80. XX wieku rozpoczęto jego renowację i zmieniono w muzeum.
Dziedziniec fortu Po lewej najstarsza wieża wiatrowa w ZEA Tak wyglądała ta okolica przed II wojną Ekspozycja składników w fortowej aptece
Z Adżmanu wróciliśmy do Dubaju – podróż do hotelu była ostatnim etapem jazd tego dnia. Zabawne, bo spaliśmy w Ibisie 🙂
Pałac emira Dubaju A to jest prawdopodobnie miejscowy parlament Jakość panoram robionych z autobusu zależy od liczby progów zwalniających po drodze (a jest ich tu sporo).