Sycylia nie do odrzucenia 10

Reszta pobytu – hotel plażowy i Cefalù

Pobyt mieliśmy w jednym z hoteli in the middle of nowhere, mniej więcej w połowie drogi między Cefalù a Palermo, co oczywiście zapewniało luz na plaży, ale sprawiało, że wypad do miasta był całą wyprawą. Właściwie były to dwa obiekty tej samej sieci znajdujące się na wspólnej wielkiej parceli, mnóstwo zieleni i sporo miejsca do spacerów. Hotel był bardzo przyjemny, dawali dobrze zjeść i sycylijskie wino do każdego posiłku. Miał jednak pewną solidną wadę, mianowicie każdego popołudnia w barze nad basenem występował pewien średnio uzdolniony wokalno-muzycznie pan, który z towarzyszeniem syntezatora i półplaybacku hity odgrywał. Może i nawet nie byłoby to jeszcze takie złe, gdyby nie to, że dzień w dzień były to te same hity z fałszowaniem w tych samych miejscach, a wzmocnienie miał tak mocne, że nawet zamknięcie drzwi balkonowych nie pomagało 🙁

Z kolei Cefalù zwane ponoć „miastem Normanów” jest urokliwą mieściną ulokowaną pod masywnym wzgórzem zwanym Rocca, czyli skała (nazwa miasta pochodzi od greckiego kefale, czyli „przylądek”, ale także „głowa”). Podobnie, jak w przypadku większości osad na Sycylii, początkowo siedzieli w tym miejscu Grecy i Rzymianie, a później Bizancjum. W pewnym momencie dla uchronienia się przed najazdami piratów i Arabów mieszkańcy przenieśli się na łatwą do obrony górę – dziś znajdują się tam ruiny zamku i dość dobrze zachowane mury obronne, studnia, maleńki kościółek św. Anny i trochę innej zabudowy.

Mimo tej zapobiegliwości ostatecznie miasteczko zostało w IX wieku zdobyte przez Arabów (wzięli obrońców głodem) i włączone do Emiratu Sycylii (zwanego też Emiratem Palermo). Potem przyszli Normanowie pod wodzą Rogera I i zrobili porządek. Miasto zawiera wiele zabytków, pochodzących głównie właśnie z czasów normańskich. Najbardziej efektownym z nich jest oczywiście katedra, ufundowana w 1131 przez syna Rogera I, króla Rogera II. Ciekawostka – to właśnie ten król jest tytułowym bohaterem ekspresjonistycznej opery Karola Szymanowskiego „Król Roger” z librettem Jarosława Iwaszkiewicza. Fabuła opery opowiada o konflikcie między chrześcijanami otaczającymi króla a wyznawcami tajemniczego Pasterza, który okazuje się bogiem Dionizosem, jednak całość kończy się dość pokojowo i wszyscy się rozchodzą 😉

Prawdziwy Roger II był ojcem Wilhelma I Złego i dziadkiem Wilhelma II Dobrego, znanych nam już z odcinka o Monreale i Palermo. Katedra w Cefalù jest ciekawą kombinacją stylów, w której widać elementy romańskie w odmianie francuskiej i niemieckiej oraz wpływ architektury arabskiej. Ponadto są też tam akcenty bizantyjskie, np. mozaiki. U szczytu absydy mamy Chrystusa Pantokratora, podobnie jak w Monreale. Ta katedra nie ma natomiast sklepienia, co jest charakterystyczne dla architektury normańskiej – widzimy po prostu wiązanie dachowe. Zdobne sklepienia w normańskich katedrach na Sycylii zostały w nich zainstalowane jakiś czas po wzniesieniu budowli, czasem nawet kilkaset lat później.

Jako jeszcze jedną ciekawostkę można podać, że w latach 1920-23 przebywał w Cefalù słynny okultysta i mistyk, a także szachista i alpinista Aleister Crowley. Założył on tu nawet swoje „Opactwo Thelemy”, które co prawda mieściło się jedynie w niewielkim wynajmowanym domku (nie udało mi się go zlokalizować w trakcie pobytu, z tego, co widzę na zdjęciach w sieci, dziś jest niezamieszkany). Crowley stworzył synkretyczną, dość szurniętą religię, której głównym prawem miało być „Czyń wedle swej woli”. Co Crowley interpretował je tak, że ta wola powinna być skierowana na dążenie człowieka do obranego celu, którym jest odkrycie celu w życiu. Sensu w tym oczywiście za wiele doszukać się nie da, ale wystarczyło, by znaleźć pewną liczbę wyznawców i stworzyć kościół Ecclesia Gnostica Catholica, który uznaje Crowleya za świętego. Coś stylu jakbym stworzył komitet przyznawania nagród, który następnie przyznałby nagrodę mnie 🙂 W wyniku plotek nieprzychylnych sąsiadów i przypadkowej śmierci jednego z gości opactwa, pewnego angielskiego poety, Crowley został zmuszony przez rząd Mussoliniego do opuszczenia wyspy.

My natomiast opuściliśmy Sycylię, gdy skończył się nam turnus hotelowy.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *