Azuryt, nie mylić z lazurytem, to minerał o składzie podobnym, jak malachit – węglan wodorotlenek miedzi(II), Cu₃(CO₃)₂(OH)₂ (lazuryt należy do krzemianów). Kolejny niezwykle efektowny niebieski minerał miedzi, występujący w różnych odcieniach błękitu. Twardość 3,5-4, gęstość ok. 3,8 g/cm3. Nazwa, podobnie jak w przypadku lazurytu, pochodzi od perskiego słowa lazhward oznaczającego błękit, ale została nadana dopiero w 1820 roku. Jednak kamień ten jest znany od starożytności, wspomina o nim już Pliniusz Starszy w swojej Historii naturalnej. Często współwystępuje z malachitem. Jest wrażliwy na gorąco i działanie kwasów (jak prawie wszystkie minerały węglanowe, rozkłada się z wydzieleniem bombelków 😉 dwutlenku węgla).
Zabarwienie azurytu pochodzi od niskoenergetycznych przejść d-d w jonie Cu2+ w polu ligandów (to odrobina żargonu z mojej specjalności). Z uwagi na nietrwałość azuryt jest rzadko stosowany w jubilerstwie (szlif kaboszonowy), użyty jako pigment może zielenieć. Jubilerzy często impregnują azuryt żywicą w celu zwiększenia jego trwałości albo nawet sprzedają jako azuryt mieszankę sproszkowanego minerału z innymi, np. malachitem lub chryzokolą, spojoną utwardzoną żywicą. W technice azuryt stanowi przede wszystkim wskaźnik obecności rud miedzi i czasem surowiec do produkcji siarczanu miedzi. Azuryt występuje w wielu miejscach, m.in. w okolicy Lyonu, na Węgrzech, w Namibii, Maroku, Algierii, a w Polsce w Górach Świętokrzyskich oraz w okolicy Lubina i Głogowa. Powstaje w głębi Ziemi w wyniku reakcji wód nasyconych CO₂ z tlenkowymi rudami miedzi – powstający roztwór może migrować w skałach do miejsca, w którym panuje inna temperatura lub zachodzi odparowanie, i tam będzie krystalizować azuryt.
Azuryt otwiera czakrę trzeciego oka (znowu się nie doliczyłem) i zwiększa zdolności komunikowania się i wysławiania. Leczy gardło, artretyzm, problemy ze stawami, nerki, pęcherzyk żółciowy, śledzionę, wątrobę, tarczycę, kości, zęby, skórę i wspomaga rozwój płodu w macicy. Ponadto prostuje kręgosłup w celu usunięcia blokad i uszkodzeń mózgu. Naprawdę nie rozumiem, po co nam jeszcze medycyna, skoro mamy te wspaniałe strony od magii kamieni.
[zdjęcia za pośrednictwem strony mindat.org]