Dawno nie było radioaktywnych minerałów uranu, zatem dzisiaj karnotyt. Wzór K₂(UO₂)₂(VO₄)₂·3H₂O, twardość zaledwie 2, gęstość 4,7 g/cm3. Zabarwienie zwykle żółte, czasem zielonkawożółte lub pomarańczowe. Występuje najczęściej w postaci płatków i skorupek w piaskowcach i z uwagi na dużą zawartość uranu jest wykorzystywany jako ruda tego metalu. Po raz pierwszy opisany w 1899 roku i nazwany na cześć francuskiego chemika i inżyniera górniczego Marie-Adolphe’a Carnota. Carnot pochodził ze sławnej rodziny – jego wuj Sadi Carnot był pionierem termodynamiki i twórcą teorii silników cieplnych (cykl Carnota to od niego właśnie); ojciec i brat byli politykami. Brat Marie François Sadi Carnot był nawet prezydentem Francji i w 1894 roku zginął w zamachu, zabity przez włoskiego anarchistę.
A wracając do karnotytu, minerał ten był stosowany w początkach XX wieku do wytwarzania „radioaktywnych urządzeń leczniczych”, takiego odpowiednika magnetyzowanej wody i lewoskrętnej witaminy C, tylko że dużo bardziej szkodliwego. Miały pomagać oczywiście na wszystko. Karnotyt stosowano w tzw. piaskarniach uranowych, gdzie pacjenci przesiadywali na ławeczkach odpowiednią liczbę godzin, a podłoga była wysypana lekko radioaktywnym piaskiem zmieszanym z pokruszonym karnotytem. Było to popularne w niektórych regionach USA jeszcze w latach 50. XX wieku, podobnie jak terapia, która miała pomagać na artretyzm, reumatyzm i zapalenie mazi (stawowej). Polegała ona na leżeniu w drewnianych skrzyniach wypełnionych podobną mieszanką piasku i radioaktywnego minerału. W przypadku przedłużonej kuracji w sumie można było tę skrzynię od razu zamknąć i zakopać razem z „leczonym” nieszczęśnikiem.
[zdjęcia za pośrednictwem strony mindat.org]