Dzisiaj kolejny szkolny odczynnik, chromian(VI)/dichromian(VI) potasu – a jako minerał ta substancja nazywa się lopezyt. Nazwa pochodzi od nazwiska chilijskiego inżyniera górnictwa i kolekcjonera minerałów Emiliano Lopeza Saa, pracującego w przemyśle saletry chilijskiej. Saletra chilijska jest nawozem sztucznym, azotanem(V) potasu, który powstaje na pustyni Atacama z odkładających się przez całe wieki pokładów guana, czyli, pardonnez moi, ptasich gówienek. Saletra jest tak cenna, że oni się pod koniec XIX wieku pobili, tzn. Chile z Boliwią i Peru. Była to chyba jedyna w dziejach ludzkości wojna o gówno. Chile wygrało.
Wracając do lopezytu – jest miękki i lekki (2,5 Mohsa), większość kamieni dostępnych w handlu to po prostu sztucznie wykrystalizowany dichromian(VI) potasu K₂Cr₂O7, co ma tę zaletę, że w zasadzie dość łatwo można robić te kamyki na własną rękę. Trzeba tu jednak zachować ostrożność, ponieważ związki chromu(VI) są toksyczne i rakotwórcze. A po otrzymaniu kryształów należy je chronić przed wilgocią, podobnie jak w przypadku chalkantytu. W stanie naturalnym lopezyt występuje właśnie na pustyni Atacama.
Chrom natomiast, będący głównym składnikiem lopezytu, jest interesującym metalem, ponieważ jest względnie lekki, jest dobrym dodatkiem stopowym do stali nierdzewnej, łatwo daje się polerować i jest odporny na matowienie. Chrom jest też bardzo twardy – 8,5 w skali Mohsa, co czyni go trzecim z najtwardszych pierwiastków po węglu (diamencie) i borze. Rzadko występuje w postaci rodzimej i jako czysty metal został wyodrębniony dopiero pod koniec XVIII wieku. Ale związki chromu były stosowane w starożytności – ostrza broni słynnej terakotowej armii, wykonane z brązu, zostały pokryte (2300 lat temu!) warstewką tlenu chromu(VI) dla ochrony przed korozją.