Poszukując kolejnych minerałów do opisania trafiłem na coś jak z piekła rodem – hubneryt z grupy wolframitów. Prosty skład – wolframian(VI manganu(II), MnWO₄, na ogół od żółtobrązowego do prawie czarnego (bardzo rzadko czerwony), zmienne zabarwienie wynika z obecności domieszek żelaza. A po podświetleniu od tyłu wygląda bardzo ciekawie 🙂 Twardość 4-4,5, duża gęstość (wolfram to raczej ciężki metal). Odkryty w XIX wieku i nazwany na cześć Friedricha Adolpha Hübnera, niemieckiego inżyniera górnictwa i mineraloga.
Hubneryt jest wykorzystywany przede wszystkim jako źródło wolframu, metalu niegdyś powszechnie spotykanego w naszych domach – używany był jako świecący żarnik w żarówkach. Dziś jest głównie dodatkiem stopowym do stali narzędziowych pracujących z dużą szybkością, w tym, brrr, wierteł dentystycznych (robi się je m.in. z węgliku wolframu). Wolfram ma najwyższą temperaturę topnienia i wrzenia ze wszystkich znanych substancji – odpowiednio 3422 °C i 5930 °C. Właśnie dlatego był stosowany jako żarnik; na marginesie Edison pracując nad żarówką wypróbował mnóstwo substancji, praktycznie wszystko, co mu wpadło w ręce, np. włosy z brody jednego gościa, który odwiedził laboratorium, a najlepsza okazała się nić bawełniana, którą wynalazca miał przyszyte guziki marynarki (czyli dokładniej włókno węglowe, później zastąpione innymi substancjami).
A wracając do wolframu – metal ten jest też stosowany jako elektroda w spawalnictwie i lampach rtęciowych, i do produkcji pocisków. Ponadto jest najcięższym pierwiastkiem mającym znaczenie biologiczne – występuje w komórkach kilku gatunków bakterii i archeów. Z uwagi na dużą gęstość (19 razy większą od gęstości wody) wolfram stosuje się jako materiał balastowy w jachtach, samolotach i bolidach Formuły 1. I do produkcji struny C do wiolonczel.
[zdjęcia od czwartego za pośrednictwem mindat.org, autorzy: Tony Peterson, Carles Milan, Eric C. Graff, Rock Currier]